"Kiedy idziesz przez piekło, idź dalej"
Rozdział z dedykacja dla Herondale.! "Za wsparcie lepsze niż w 300 w Sparcie"Muzyka
'Nie mógł tego zrobić...'-odpowiedział. 'Dlaczego?' 'Ponieważ Louis jest stworzeniem ze świata cieni.'
'Jak to jest ze świata cieni?' zapytałam. 'Niedługo sam Ci powie, poczekaj jeszcze trochę.' 'Mam już dość tego, że nic mi nie mówicie. Wiesz dlaczego to zrobiłam? Bo mam dość tajemnic i tego, że nie wiem kim jestem, daruj sobie pogadanki na temat tego, że nie możesz mi tego powiedzieć. Bo prawda jest taka, że po prostu nie chcesz, albo się boisz.' -powiedziałam wkurzona.
Znowu musiał mnie wyprowadzić z równowagi. Ugh.. co za człowiek. Usiadłam gdzieś w kącie wiedząc, że moje miejsce jest zajęte przez Louis'a i jego przyjaciela, a nie chcąc z nimi wdawać się w dyskusje, dlatego usiadłam jak najdalej od nich. Wpatrywałam się w widoki za oknem, czyli gęsty las i myślałam nad moją sytuacją.
-Kath nie bądź na mnie zła- 'Nie odpuścisz co?' przeniosłam wzrok na Nattan'a.- Nie, nie odpuszę. Nie chce byś była na mnie zła, nie lubię tego jak się do mnie nie odzywasz.-powiedział.
'Oh masz szczęście, że Cię lubię.' -powiedziałam.
-Ojć, idą kłopoty-zerknęłam w stronę, w która patrzał Nath.
No nie, kolejny który mi nie da spokoju.
-Hej Kath, dlaczego nie usiadłaś z nami?-zapytał brunet
-Hmm... Może dlatego, że nie chciałam. Nie pomyślałeś o tym?-mruknęłam
-Nie rozumiem Cię.-powiedział
-Czego kurwa nie rozumiesz? Tego, że Cię nie lubię, tego że nie chcę mieć z Tobą nic do czynienia, huh?
-Ja natomiast uważam, że wcale tak nie jest.-`Kate tylko spokojnie` Nathan próbował mnie uspokoić 'Jak mam być spokojna, jak on mi nie chce dać spokoju?'
-No nie wytrzymam zaraz. Nie widzisz, że specjalnie Cie unikam, nie widzisz tego jak się do Ciebie odzywam. Po prostu chce żebyś dał mi spokój, jasne?-zapytałam lekko wkurzona.
Co ja mówie, byłam wręcz wkurwiona-Idź to tej swojej blondyny i daj mi spokój.
-Chodzi Ci o Niall'a?
-Tak chodzi mi o Niego.
-Dlaczego taka jesteś? Dlaczego odtrącasz ludzi od Siebie?
-Ponieważ nie lubię zaznajamiając się z innymi ludźmi. Po za tym każdy człowiek w tym świecie jest fałszywy. Wole samotność. Wole być samotna, wtedy nikt mnie nie zrani.
-Chyba musiałaś wiele przejść w życiu skoro tak uważasz. Powiem Ci jedno, nie każdy człowiek jest fałszywy.-uśmiechnął się do mnie i odszedł do tego całego Niall'a, który przyglądał się całej tej sytuacji.
~~
-Ty mi też nie powiesz kim on jest?-zapytałam Margaret
-Lepiej żeby sam Ci powiedział.-odpowiedziała
-Mówiłem Jej to, ale ona się uparła, żeby iść do Ciebie i spróbować coś z Ciebie wyciągnąć, skoro ze mną Jej się nie udało.
-A ty jak zwykle przeciwko mnie, co?-od samego rana mnie wszyscy denerwują.
Dlaczego chociaż jeden dzień nie może być bez żadnych problemów i nowych informacji? Odkąd pojawił się tu ten cały Louis wszystko się zmieniło.
Dlaczego chociaż jeden dzień nie może być bez żadnych problemów i nowych informacji? Odkąd pojawił się tu ten cały Louis wszystko się zmieniło.
-Katherine, nie jestem przeciwko Tobie. Zawsze byłem z Tobą, troszczę się o twoje bezpieczeństwo, nie rozumiesz?
-To ja może zostawię was samych.-powiedziała po czym wyszła z mojej celi.
-Zawsze byłeś ze mną?-prychnęłam-Troszczysz się o moje bezpieczeństwo? Ale dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, dlaczego jestem taka jaka jestem? Przede wszystkim kim jestem? Dlaczego nie mówisz mi tego co się wokół mnie dzieje? Nie rozumiesz, że to mnie niszczy?-zapytałam
-Kate, to jest bardziej skomplikowane niż myślisz.-powiedział.
-Wiesz co Ci powiem? Wszyscy patrzycie tylko na Siebie, żeby wam było dobrze, a ja... ja się już nie liczę.
-Nie wygaduj głupot! Zawsze byłaś najważniejsza.-powiedział
-Uh...Nie rozumiem już nic.-powiedziałam
-Dla mnie zawsze byłaś najważniejsza, czego tu nie zrozumieć? Słuchaj, Kath, wiem, że to nie jest odpowiedni moment, ale zależy mi na Tobie.. Dlatego Ci wszystkiego nie mówię.
-Nath...- chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał
'Pocałował mnie' |
Podszedł do mnie i mnie pocałował. Na początku zszokowana oddałam pocałunek, jednak coś sobie uświadomiła. On jest do cholery moim przyjacielem! W jednej chwili go odepchnęłam.
-Co ty robisz!? Jesteśmy przyjaciółmi!-powiedziałam.
Chłopak lekko zawiedziony spuścił wzrok i wyszeptał.
-Wiem, że jesteśmy, ale nie dam rady dalej tego ukrywać. Nie rozumiesz? Ja Cię kocham!-powiedział.
I już chciał odejść, kiedy ja mu przerwałam.
I już chciał odejść, kiedy ja mu przerwałam.
- Nath... uh, nie chce niszczyć tego co pomiędzy nami jest. Nie chce stracić przyjaciela. tylko ty mi zostałeś. Jeśli i ty odejdziesz, wtedy nie będę miała nikogo kto mi pomoże
-Ale ja nie mam zamiaru odchodzić, nie dał bym rady bez Ciebie. A teraz naprawdę muszę już iść.- podszedł do mnie i złożył pocałunek na moim czole.
Po czym zniknął. Nie umiem przyswoić tego co się stało. Nathan mnie kocha? To mój najlepszy przyjaciel i nie chcę go stracić. Bez jego wsparcia i przyjaźni jestem nikim. Wiem, jest jeszcze Margaret, ale on jest jedyną osoba, której ufam. Muszę z nim o tym porozmawiać.
Po czym zniknął. Nie umiem przyswoić tego co się stało. Nathan mnie kocha? To mój najlepszy przyjaciel i nie chcę go stracić. Bez jego wsparcia i przyjaźni jestem nikim. Wiem, jest jeszcze Margaret, ale on jest jedyną osoba, której ufam. Muszę z nim o tym porozmawiać.
~~
Leżałam sobie na strasznie niewygodnym materacu mojego łóżka i przesuwałam przedmioty w moim pokoju. Niewiarygodnie mi się nudziło, nie miałam nic do roboty, aż do kolacji, a Nathaniel miał coś do zrobienia. Leżałam, bawiłam się mocami, które na razie się aktywowały i myślałam nad tym co było, jest i co będzie dalej. Moje przemyślenia przerwało mi niesamowite zjawisko: moja dłoń płonęła, ale
wcale mnie nie parzyło. Zszokowana zacisnęłam rękę w pięśść i gdy znowu ją otworzyłam płomienia już nie było. Nie wiem jak to zrobiłam, ale gdy próbowałam ponownie nic się nie działo.
'Może jak wyobrażę sobie, że moja ręka znowu płonie w końcu się uda?'.
To nie taki głupi pomysł. Zamknęłam oczy po czym zaczęłam sobie wyobrażać, że moja dłoń płonie. Otworzyłam oczy i udało się! Po chwili jednak straciłam kontrole nad ogniem, wystraszyłam się i chciałam go zgasić o materac. Niestety ten zaczął się palić. Przestraszona próbowałam gasić pożar, lecz on się rozprzestrzeniał w tempie błyskawicznym. Chciałam uciec, lecz drzwi się zacięły, zaczęłam się dusić dymem. Słyszałam, że włączył się alarm, ktoś się dobijał do drzwi mojej celi. Nie chce umrzeć w ten sposób.
-Zabezpieczenia wysiadły, musimy wyważyć drzwi.-usłyszałam znajomy głos, problem w tym, że nie wiem kto jest jego właścicielem
-Halo, jest tam ktoś?-powiedział ktoś inny.
Resztkami sił odsunęłam się od drzwi. Dusiłam się coraz bardziej, powoli moje powieki stawały się ciężkie...I nagle usłyszałam huk... To drzwi poleciały, ktoś wbiegł, zaczął gasić pożar, natomiast ktoś inny podbiegł do mnie.
-Kath! Słyszysz mnie? Nie zamykaj oczy już Cię stąd zabieram!-usłyszałam znajomy głos, jednak byłam w takim stanie, że nie wiedziałam co się obok mnie dzieje.
Z tego co jeszcze umiałam pojąć ten KTOŚ niósł mnie do części szpitalnej. Weszliśmy do gabinetu w momencie, w którym straciłam przytomność.
Szedłem korytarzem w stronę mojej celi. Nagle poczułem jak coś się pali i ujrzałem pełno dymu. Pobiegłem i włączyłem alarm, później szybko udałem się w stronę źródła pożaru i zobaczyłem, że to właśnie w celi Kate się pali.
Słyszałem w środku jak ktoś kaszle. O mój Boże, ona zaraz spłonie żywcem, muszę coś zrobić, ona musi żyć! Usłyszałem jak ktoś biegnie w moim kierunku. To Liam - strażnik Kath.
-Zabezpieczenia wysiadły, musimy wyważyć drzwi.-powiedziałem
-Halo, jest tam ktoś?-usłyszeliśmy jak Katherine kaszle-Odsuń się, trzeba wyważyć drzwi.-poczekał chwilę i kopnął w drzwi celi, które poleciały w głąb pokoju.
Liam zaczął gasić pożar, a ja zauważyłem ledwo przytomną Kate, która leżała na podłodze.
-Kath! Słyszysz mnie?-podbiegłem do niej-Nie zamykaj oczu, już Cię stąd zabieram.-wziąłem dziewczynę na ręce, co nie było żadnym problemem, ponieważ jest ona strasznie chuda.
I zacząłem szybko iść w stronę części szpitalnej. Wszedłem do gabinetu i spojrzałem na Nią, straciła przytomność.
-Co się stało?-zapytał mnie jeden z lekarzy
-Wybuchnął pożar w jej celi.-powiedziałem-Zróbcie coś! Szybko! Myślę, że ona zatruła się trochę czadem.-powiedziałem i położyłem dziewczynę na jednej z prycz.
Po chwili podbiegli do niej lekarze i zajęli się nią. Sam chciałem wrócić do siebie, kiedy jeden z nich spojrzał na mnie.
-A ty gdzie się wybierasz?-zapytał-Chodź, muszę Cę zbadać.
Nie chcąc się kłócić, poszedłem w stronę jednego ze szpitalnych łóżek. W sumie nawet dobrze, że muszę tu zastać, ponieważ chce być bliżej Kath, muszę dopilnować by nic się jej nie stało. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale nie chce by coś stało się jej. Ona jest taka krucha, wystarczy, że nie radzi sobie z całą ta sytuacją. Kurwa, muszę odsunąć ją od moich myśli, mam zadanie do wykonania. Jeżeli nawalę, to po mnie...
-Miejmy nadzieję, bo Mistrz się niecierpliwi. Mam coś dla Ciebie.-podał mi kilka woreczków z czerwoną gęsta cieczą, która jest tak bardzo mi potrzebna do życia i nie rzucenia się na przypadkowego pacjenta, czy pielęgniarkę.
Podziękowałem i schowałem je do kieszeni uniformu. Dobrze się składa, że teraz mi dostarczył krew, bo moje zapasy zaczynają się kończyć. Porozmawiałem z nim jeszcze chwile, jednak ten musiał już iść, pożegnałem się i ruszyłem do swojej celi, gdzie mogłem się w spokoju i bez żadnych świadków pożywić. Schowałem torebki z krwią do mojej skrytki, zostawiając jedną, po czym zacząłem pić, ile bym dał by się napić ciepłej krwi prosto z żyły, ale co mogę zrobić, muszę się zadowolić tą. Skończyłem "posiłek" i postanowiłem się zdrzemnąć.
-No tak, ponieważ tamta została całkowicie spalona i trzeba ją wyremontować.-przytaknęłam, że rozumiem i zaczęły się badania.
Po badaniach poszłam do łazienek się wykąpać, po czym ubrałam się w czysta bieliznę i czysty uniform, które zostały dla mnie przygotowane. Właśnie szłam z Liam'em do mojej nowej celi. Szłam za nim i myślałam. Dlaczego Louis mnie uratował? Co by się stało gdyby nikt w tamtym czasie mnie nie
znalazł, było by po mnie.. Może jednak on nie jest taki zły, za jakiego go miałam? Eh... wiem jedno, źle go oceniłam, jednak zanim mu zaufam muszę się dowiedzieć kim on jest. Zauważyłam, że mijamy oddział na którym powinnam mieć celę.
wcale mnie nie parzyło. Zszokowana zacisnęłam rękę w pięśść i gdy znowu ją otworzyłam płomienia już nie było. Nie wiem jak to zrobiłam, ale gdy próbowałam ponownie nic się nie działo.
'Może jak wyobrażę sobie, że moja ręka znowu płonie w końcu się uda?'.
'moja dłoń płonęła' |
-Zabezpieczenia wysiadły, musimy wyważyć drzwi.-usłyszałam znajomy głos, problem w tym, że nie wiem kto jest jego właścicielem
-Halo, jest tam ktoś?-powiedział ktoś inny.
Resztkami sił odsunęłam się od drzwi. Dusiłam się coraz bardziej, powoli moje powieki stawały się ciężkie...I nagle usłyszałam huk... To drzwi poleciały, ktoś wbiegł, zaczął gasić pożar, natomiast ktoś inny podbiegł do mnie.
-Kath! Słyszysz mnie? Nie zamykaj oczy już Cię stąd zabieram!-usłyszałam znajomy głos, jednak byłam w takim stanie, że nie wiedziałam co się obok mnie dzieje.
Z tego co jeszcze umiałam pojąć ten KTOŚ niósł mnie do części szpitalnej. Weszliśmy do gabinetu w momencie, w którym straciłam przytomność.
~~
Perspektywa Louis'a
'Szedłem korytarzem' |
Słyszałem w środku jak ktoś kaszle. O mój Boże, ona zaraz spłonie żywcem, muszę coś zrobić, ona musi żyć! Usłyszałem jak ktoś biegnie w moim kierunku. To Liam - strażnik Kath.
-Zabezpieczenia wysiadły, musimy wyważyć drzwi.-powiedziałem
-Halo, jest tam ktoś?-usłyszeliśmy jak Katherine kaszle-Odsuń się, trzeba wyważyć drzwi.-poczekał chwilę i kopnął w drzwi celi, które poleciały w głąb pokoju.
Liam zaczął gasić pożar, a ja zauważyłem ledwo przytomną Kate, która leżała na podłodze.
-Kath! Słyszysz mnie?-podbiegłem do niej-Nie zamykaj oczu, już Cię stąd zabieram.-wziąłem dziewczynę na ręce, co nie było żadnym problemem, ponieważ jest ona strasznie chuda.
I zacząłem szybko iść w stronę części szpitalnej. Wszedłem do gabinetu i spojrzałem na Nią, straciła przytomność.
-Co się stało?-zapytał mnie jeden z lekarzy
-Wybuchnął pożar w jej celi.-powiedziałem-Zróbcie coś! Szybko! Myślę, że ona zatruła się trochę czadem.-powiedziałem i położyłem dziewczynę na jednej z prycz.
Po chwili podbiegli do niej lekarze i zajęli się nią. Sam chciałem wrócić do siebie, kiedy jeden z nich spojrzał na mnie.
-A ty gdzie się wybierasz?-zapytał-Chodź, muszę Cę zbadać.
Nie chcąc się kłócić, poszedłem w stronę jednego ze szpitalnych łóżek. W sumie nawet dobrze, że muszę tu zastać, ponieważ chce być bliżej Kath, muszę dopilnować by nic się jej nie stało. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale nie chce by coś stało się jej. Ona jest taka krucha, wystarczy, że nie radzi sobie z całą ta sytuacją. Kurwa, muszę odsunąć ją od moich myśli, mam zadanie do wykonania. Jeżeli nawalę, to po mnie...
~~
-Gdzie ja jestem?-usłyszałem głos brunetki.
Właśnie czekałem, aż mnie wypuszczą i będę mógł się spotkać z Zayn'em.
-Louis? Co ty tu robisz? Co się stało, dlaczego tu jestem?-zapytała, gdy zobaczyła, że siedzę w łóżku obok niej
Właśnie czekałem, aż mnie wypuszczą i będę mógł się spotkać z Zayn'em.
-Louis? Co ty tu robisz? Co się stało, dlaczego tu jestem?-zapytała, gdy zobaczyła, że siedzę w łóżku obok niej
-O widzę, że się obudziłaś. Powinienem iść po lekarza.-powiedziałem i już chciałem wstać, gdy przeszkodził mi głos dziewczyny
-Nie czekaj! Um... mógłbyś mi powiedzieć co się stało?-zapytała
-Wybuchł pożar w twojej celi, razem z Liam'em wyważyliśmy drzwi i gdy on gasił pożar, ja Cię stamtąd wyniosłem i przyniosłem tutaj.-powiedziałem-A teraz pójdę po lekarza, powiedzieć, że się obudziłaś.-powiedziałem
-Lou...-chwyciła mnie za rękę-Dziękuje Ci, gdyby nie ty byłoby po mnie.-uśmiechnęła się
-Nie masz za co.-odpowiedziałem, także posyłając jej uśmiech.
Poszedłem po doktora Philips'a, a ten mi powiedział, że mogę już iść i ruszył w stronę brunetki. Wyszedłem z oddziału szpitalnego i ruszyłem w stronę świetlicy, gdzie czekał na mnie Zayn. Idąc ponurymi korytarzami, myślałem nad całym tym zdarzeniem. Skąd ten pożar? Przecież w celach nie można trzymać żadnych zapalniczek, ani nic co by wywołało ogień. Chyba, że to jej nowa moc się uaktywniła..Wszedłem do świetlicy i ruszyłem w stronę czekającego na mnie mulata.
Poszedłem po doktora Philips'a, a ten mi powiedział, że mogę już iść i ruszył w stronę brunetki. Wyszedłem z oddziału szpitalnego i ruszyłem w stronę świetlicy, gdzie czekał na mnie Zayn. Idąc ponurymi korytarzami, myślałem nad całym tym zdarzeniem. Skąd ten pożar? Przecież w celach nie można trzymać żadnych zapalniczek, ani nic co by wywołało ogień. Chyba, że to jej nowa moc się uaktywniła..Wszedłem do świetlicy i ruszyłem w stronę czekającego na mnie mulata.
-Zaynie, jak miło Cię widzieć!-odpowiedziałem, ruszyliśmy do kanapy i zaczęliśmy rozmawiać.
-No Loui, powiedz mi jak Ci idzie?-zapytał
-Jest ciężko. Dziewczyna jest strasznie nie ufna, ale powoli zaczyna się przekonywać, więc jeszcze trochę i zdobędę jej zaufanie.-powiedziałem.-Miejmy nadzieję, bo Mistrz się niecierpliwi. Mam coś dla Ciebie.-podał mi kilka woreczków z czerwoną gęsta cieczą, która jest tak bardzo mi potrzebna do życia i nie rzucenia się na przypadkowego pacjenta, czy pielęgniarkę.
Podziękowałem i schowałem je do kieszeni uniformu. Dobrze się składa, że teraz mi dostarczył krew, bo moje zapasy zaczynają się kończyć. Porozmawiałem z nim jeszcze chwile, jednak ten musiał już iść, pożegnałem się i ruszyłem do swojej celi, gdzie mogłem się w spokoju i bez żadnych świadków pożywić. Schowałem torebki z krwią do mojej skrytki, zostawiając jedną, po czym zacząłem pić, ile bym dał by się napić ciepłej krwi prosto z żyły, ale co mogę zrobić, muszę się zadowolić tą. Skończyłem "posiłek" i postanowiłem się zdrzemnąć.
~~
Perspektywa Katherine
Gdy Louis poszedł po doktora, ja starałam się przypomnieć co się stało, jedyne co pamiętam to to, że odkryłam nowa moc. Potrafię władać ogniem. Hmm... Musiałam po prostu stracić panowanie nad ogniem i spowodowałam pożar, innego wyjaśnienia nie ma.
-Widzę, że się pani obudziła pani Carter.-powiedział doktor Philips-Jak się pani czuje?
-Proszę mi mówić Kate. A czuję się dobrze.
-Więc, Kate, przeprowadzę parę badań, a potem pójdziesz się odświeżyć i Liam - twój strażnik - zaprowadzi Cię do nowej celi.
-Nowej?-zapytałam
'Szłam i myślałam' |
Po badaniach poszłam do łazienek się wykąpać, po czym ubrałam się w czysta bieliznę i czysty uniform, które zostały dla mnie przygotowane. Właśnie szłam z Liam'em do mojej nowej celi. Szłam za nim i myślałam. Dlaczego Louis mnie uratował? Co by się stało gdyby nikt w tamtym czasie mnie nie
znalazł, było by po mnie.. Może jednak on nie jest taki zły, za jakiego go miałam? Eh... wiem jedno, źle go oceniłam, jednak zanim mu zaufam muszę się dowiedzieć kim on jest. Zauważyłam, że mijamy oddział na którym powinnam mieć celę.
-Liam? Dokąd mnie prowadzisz właśnie minęliśmy mój oddział, to tam powinna się znajdować moja nowa cela.
-Niestety nie mamy żadnych pustych cel w tamtym oddziale, dlatego tymczasowo dyrekcja przepisała Cie do celi na oddziale C6.
-Jak to C6, przecież to najgorszy oddział w całym szpitalu, tam są sami wariaci!-powiedziałam
-Jak wszyscy pacjenci tego szpitala, a ponieważ same ostatnio z Tobą problemy, postanowili Cię właśnie tam przepisać. Przykro mi.-powiedział.
A ja zamilkłam. No pięknie, jeszcze tego brakowało, przecież nie dam tam rady. Liam zaprowadził mnie pod celę, w której tymczasowo miałam mieszkać. Zauważyłam, że obok celi naprzeciwko stoi strażnik Louis'a, drzwi te nagle się otworzyły, a na zewnątrz wyszedł brunet.
A ja zamilkłam. No pięknie, jeszcze tego brakowało, przecież nie dam tam rady. Liam zaprowadził mnie pod celę, w której tymczasowo miałam mieszkać. Zauważyłam, że obok celi naprzeciwko stoi strażnik Louis'a, drzwi te nagle się otworzyły, a na zewnątrz wyszedł brunet.
-Kath? Co ty tu robisz?-zapytał zdezorientowany.
-Um.. Witam sąsiada.-powiedziałam i weszłam do celi.
Zapowiada się zajebiste kilka tygodni pobytu na tym oddziale.
Zapowiada się zajebiste kilka tygodni pobytu na tym oddziale.
~~♥~~
No to jestem z 8 rozdziałem. Że niby Louis pracuję dla mistrza? Kim on w ogóle jest? No i mamy nowa moc Kath, władanie ogniem. Przepraszam bardzo, że tak długo czekaliście, ale miałam juz skończony rozdział i nie zapisałam i kurde wszystko poszło się za przeproszenie jebać. Dziękuję za te wszystkie komntarze i wyświetlenia. Przepraszam, że tak na was je wymuszam, ale motywacja = wena. Do następnego.
Pozdrawiam
Nikt
Ważny
6 komentarzy= rozdział !!