wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 6

"Piekło jest puste, wszystkie diabły są tu"


To już dzisiaj. Dzisiaj, właśnie dzisiaj ma przyjść ten śmiałek, który ma być moim osobistym strażnikiem. Już współczuje gościowi, razem z Natt'em tak damy mu popalić, że chyba się załamie.
Wstałam dzisiaj wcześniej, nie wiem dlaczego, ale nie mogłam dłużej spać. Wraz z usłyszeniem gwizdka wyszłam przed cele i poczekałam na strażnika, po chwili zobaczyłam młodego, całkiem przystojnego ciemno-blond chłopaka o brązowych oczach, był w stroju strażnika, wiec stwierdziłam, że to jest on - mój nowy strażnik. Będzie mi go szkoda, ale ze mną na pewno nie będzie miał łatwo.
'Cześć, jestem Liam i będę twoim osobistym strażnikiem.
Katherine czyż nie?'
-Cześć, jestem Liam i będę twoim osobistym strażnikiem. Katherine, czyż nie?- zapytał.
-Tak, tak, chodźmy już lepiej na śniadanie.-powiedziałam, wyminęłam go i skierowałam się w stronę stołówki.
Po wejściu na salę, w której znajdowała się stołówka, poszłam po swoja porcje papki, zwaną śniadaniem. Strażnik, który mnie pilnował stanął pod ściana z innymi i zaczął rozmawiać z tym obleśnym idiotą, przez którego mam same problemy. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam grzebać w "tym czymś''.
-Jedz grzecznie śniadanie.- ktoś mi szepnął do ucha.
Aż podskoczyłam przerażona. Po chwili obok mnie usiadł roześmiany Natt.
-Nattan, idioto wystraszyłeś mnie.-powiedziałam.
Ugh.. nienawidzę jak to robi.
-Ciszej, ludzie się patrzą.-powiedział-No to powiedz mi, który to?-zapytał.
'Ten który rozmawia z tym obleśnym strażnikiem, Robinsonem.' -powiedziałam.
Wole do Niego mówić poprzez myśli, wtedy nie wzbudzam żadnych ciekawskich spojrzeń.
-Ten ciemny blondyn?-zapytał.
Potwierdziłam skinięciem głową.
-Zaraz, zaraz, czy to nie jest Liam Payne?-zapytał znowu.
'Nie wiem jak ma na nazwisko, ale imię zgadłeś. Natt, wiesz kim on jest?'.
-Jeżeli to jest ten Liam, o którym myślę, to wiem. Słuchaj, Kate dobrze, wiesz kim ja jestem, prawda?-zapytał.
Pokiwałam głową, że wiem.
-Oprócz demonów na tym świecie żyje jeszcze dużo innych istot, w naszym świecie, który nazywamy światem cieni - ponieważ zwykły śmiertelnik nie może niektórych z nas zobaczyć - są nimi, na przykład wampiry, wilkołaki, czarownicy, elfy, fearie i wiele innych. Twój nowy strażnik jest prawdopodobnie czarownikiem, tylko zastanawiam się, dlaczego nie ma żadnego znaku? Albo chronią go naprawdę silne czary, albo się pomyliłem i jest zwykłym śmiertelnikiem.-no to mnie zatkało.
Skoro jest tyle ras istot z świata cieni, to w takim bądź razie, kim ja jestem?  
'Czarownikiem? Naprawdę istnieje tyle ras istot? Hmm.. może sprawdzimy kim tak naprawdę jest pan Liam?'.
-Popytam się trochę ludzi. Z tego co wiem teraz pracuje dla bardzo wpływowego wampira, który jak większość potężnych istot na tym świecie, chce Cię albo zabić, albo wykorzystać dla swoich celów.-powiedział.
Po jego słowach od razu zrobiłam się smutna. On, gdy tylko to zobaczył, przysunął się do mnie przytulił i dodał.
-Ej, Katie, nie martw się. Póki jesteś ze mną, jesteś bezpieczna, pamiętaj o tym, okey? No uśmiechnij się, księżniczko.-powiedział, a ja mimo smutku lekko się uśmiechnęłam-No, już lepiej.-zaśmialiśmy się-Jeszcze jedno, w tym ośrodku jest coraz więcej istot ze świata cieni, nie jesteś już tu bezpieczna. Jedną z osób, które pomogą nam Cię stąd wydostać jest pani Williams.
'Pani Williams? Dlaczego akurat ona?' -zapytałam.
-Ponieważ Margaret jest twoją strażniczką duchową. Strażnik duchowy to istota, która chroni takich jak Ty. Specjalnie się tutaj zatrudniła, by mieć na Ciebie oko i w razie niebezpieczeństwa ochronić Cie. Pewnie się teraz zastanawiasz dlaczego jej wcześniej nie widziałaś przed tym jak tu trafiłaś. Więc strażnicy duchowi potrafią się zmieniać w dowolnego człowieka na ziemi.
'Za dużo informacji jak na jeden poranek. Muszę już iść na tą terapię'.
-To chodźmy.-wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę gabinetu pani Williams, Liam oczywiście ruszył od razu za mną.
~~

'Jak to wszystko wie?'
-Jak to wszystko wie? Nathanie'lu James'ie Davis`ie, jak mogłeś, przecież jeszcze jest za wcześnie!-powiedziała Margaret, gdy tylko Natt Jej powiedział, że wiem kim ona jest.
-Ty go widzisz?-zapytałam zaskoczona-Jak mogłaś mi nie powiedzieć, chyba miałam prawo wiedzieć?-krzyknęłam sfrustrowana. 
-Nie teraz, Kate, zaraz wszystko Ci wyjaśnię.-powiedziała i znowu zaczęła krzyczeć na Nattan'a-Co jeszcze Jej powiedziałeś? Że jej nowy strażnik jest czarownikiem i pracuje dla człowieka, który chce Ją dostać w swoje ręce?
-To też wie.-odpowiedział chłopak.
-No pięknie.. O Louisie też wie?-zaraz, zaraz Louis?
Co z nim niby nie tak? Nattan popatrzył błagalnie na Margaret.
-Czyli Jej nie gadałeś, a ja się właśnie trochę wygadałam.-powiedziała po czym spojrzała na mnie.
-Louis? Co z Nim nie tak? O co chodzi? Możecie mi powiedzieć w końcu o co chodzi?-zapytałam.
A oni popatrzeli na siebie i spuścili wzrok.
-Przepraszamy, ale nie możemy. I tak jak już Ci nie raz mówiłem, trzymaj się od Niego z daleka.-po chwili ciszy Natt się odezwał.
-Skoro zaczęliście o Nim mówić, to skończcie. Ciągle mi mówisz, że nie możesz mi powiedzieć kim ja jestem, okey, zrozumiałam, poczekam, aż się wydostaniemy. Na stołówce powiedziałeś mi, o tym całym Liam'ie, trochę o świecie cieni. Więc dlaczego teraz znowu robisz z wszystkiego takie tajemnice?
-Dosyć tego, Kate, nie rozumiesz, że próbuje Cię chronić, a ty mi tego nie ułatwiasz? Dlaczego chociaż raz nie możesz mnie posłuchać i zrobić to o co Cie proszę?-zapytał.
-Dlaczego ty mi wszystkiego nie mówisz?- zapytałam na skraju płaczu.
On tylko westchnął.
-Przepraszam.-powiedział i zniknął.
-I kurwa znowu to robisz.. Jesteś tchórzem Davis, jednym wielkim tchórzem! Mam, do cholery, prawo wiedzieć kim jestem i co się dzieje wokół mnie!-zaczęłam krzyczeć.
-Ciszej, Kath, bo ktoś zaraz zaalarmowany wejdzie.-powiedziała Mag.
-Mam w dupie to, że ktoś może wejść, jestem wściekła. Jak mogliście, jak on mógł?!-zaczęłam płakać.
Mag podeszła do mnie i chciała przytulić, lecz ja Ją odepchnęłam.
-Zostaw mnie w spokoju, jasne?-wstałam i wyszłam kierując się do swojej celi.
Liam oczywiście poszedł za mną, lecz po chwili złapał mnie za rękę
-Co się stało? Dlaczego płaczesz?-zapytał z troska w głosie
-Gówno Cię to interesuje, zostaw mnie w spokoju, dobra?-wyrwałam rękę z Jego uścisku i weszłam do celi, zamykając mu przed nosem drzwi.
Mam już dosyć! Dlaczego nie mogę być zwyczajną dziewczyną? Człowiekiem, zwykłym człowiekiem. Oddałabym wszystko, żeby nie wiedzieć nic o świecie cieni, by się urodzić zwykłą śmiertelniczką, mieć problemy miłosne, a nie zgadywać i rozmyślać kim naprawdę jestem. Wolałabym być otoczona przez normalnych ludzi, a nie wśród nadnaturalnych istot. Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi mojej celi.
-Kate, wiem, że jesteś zła, nie wiem co się stało, ale musimy iść na lunch.-poinformował mnie Liam.
Ze straszna niechęcią wyszłam z celi, i wraz z chłopakiem skierowałam się na stołówkę. Szliśmy w ciszy, którą postanowiłam przerwać.
-Wiem kim jesteś, Liam, a raczej czym.-powiedziałam.
Zszokowany chłopak zatrzymał się, również się zatrzymałam i odwróciłam w Jego stronę.
-O czym ty mówisz?-zapytał.
Uśmiechnęłam się do Niego.
'-O czym ty mówisz?'
-Chyba mam przyjemność z panem Liam'em Payne`m?-zapytałam.
-Skąd znasz moje nazwisko, nie mówiłem Ci jakie jest.-powiedział.
- Oj Liam, Liam. W świecie cieni dużo się o Tobie podobno mówi. Po co tu jesteś? Dla kogo pracujesz i co ta osoba ode mnie chce?-zapytałam.
-Ten demon, jak mu tam.. Nathaniel, już ci wszystko powiedział?-zapytał-Pracuję dla bardzo wpływowego wampira w podziemnym świecie, nie chce Ci zrobić krzywdy. Kazał mi dbać o twoje bezpieczeństwo i jak się wydostaniesz stąd, żebyś z Nim porozmawiała. On chce twojego dobra, pamiętaj o tym.-powiedział.
-Po pierwsze, to moje życie nie potrzebuje ochrony. Po drugie, zrobię co będę uważała za słuszne, tak?-powiedziałam i weszłam do stołówki.
Wzięłam "jedzenie" i usiadłam na moim miejscu. Czułam wzrok Liam'a na sobie, nie wierzę w typa. Rozejrzałam się wokół i zobaczyła Louis'a, kierującego się w moja stronę, no nie jeszcze Jego brakowało.
-Hej, Kath, mogę się przysiąść?-zapytał.
-Jak powiem nie i tak to zrobisz?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Tak, masz racje, tak zrobię.-powiedział uśmiechnięty.
-Siadaj.-powiedziałam.
-Dlaczego ten strażnik..-powiedział i wskazał na Liam'a-..się na Ciebie patrzy?-zapytał.
-To mój strażnik. Ponieważ ostatnio same ze mną kłopoty, postanowili mi przydzielić Liam'a.- powiedziałam.
Chłopak zmarszczył brwi i się chwile zamyślił. Postanowiłam kontynuować grzebanie w mojej porcji. Po chwili Louis się ożywił, widać było, że jest zaskoczony i lekko przerażony.
-Coś się stało?-zapytałam
-Nie, nic, po prostu coś sobie uświadomiłem.-odpowiedział-Słuchaj, muszę się stad wydostać, wiem, że Ty też tego chcesz, więc przyszedłem z propozycją.-powiedział.
-Umm... nie wiem co powiedzieć.-powiedziałam-Zaskoczyło mnie to, po pierwsze znam Cię od dwóch dni...
-Miesiąca, pamiętasz? Straciłaś pamięć.-powiedział.
-...Okey, od miesiąca, niech Ci będzie. Nie ufam Ci.-powiedziałam
-Nie musisz mi ufać, żeby się stąd wydostać, musisz się zgodzić. Bez Ciebie nie dam rady.-powiedział.
'Katie, on może się nam przydać. Musisz się zgodzić. Pamiętaj, że wraz z Mag Cię obronimy w razie czego.' -usłyszałam w głowie Natt`a.
'O, postanowiłeś się do mnie odezwać? Huh,  nagle chcesz ze mną rozmawiać?' -zapytałam.
No nagle się postanowił odezwać, a w gabinecie Mag tak po prostu zniknął.
'Zrobię co uważam za słuszne jasne? Dlaczego wszyscy mi mówią jak mam żyć?'
-Nie wiem, muszę to przemyśleć.-powiedziałam wściekła na Nattan'a.
-Co tu jest do przemyślenia? Zgódź się i już.-powiedział.
-Powiedziałam, że to przemyślę.-wysyczałam przez zęby.
Jeszcze jedno słowo, a stracę kontrole. Spokojnie wdech i wydech. To kurde nie działa, oh, co robić.
-Kath, wszystko okey?-spytał.
-Nie, nie jest okey. Możecie przestać decydować o moim życiu, sama potrafię o siebie zadbać!-krzyknęłam
-Kate, chodź lepiej do celi.-poczułam jak Liam chwyta mnie za ramię i próbuje wyprowadzić.
Lecz ja już nie panowałam nad sobą, wyrwałam się mu.
'Zostaw mnie'
-Zostaw mnie, wszyscy mnie zostawcie. Mam tego wszystkiego dosyć, słyszycie!-zaczęłam krzyczeć.
Odwróciłam się w kierunku Louis'a, zapanowała nade mną moja moc, podniosłam rękę, a Louis zaczął unosić się w powietrzu. Biedny chłopak, wyglądał na przerażonego. Usłyszałam, że Liam do mnie podbiega drugą ręką pokazałam, żeby się zatrzymał, o dziwo to zrobił, niestety widziałam, że nie panował nad swoim ciałem ruszyłam ręką i pod wpływem mocnego odepchnięcia upadł na podłogę.
Nie panowałam nad sobą, spojrzałam na Louis'a, patrzył na mnie z błaganiem wypisanym w oczach. Przede mną pojawiła się Margaret wraz z Nattan'em.
-Kath, musisz się uspokoić, słyszysz? Jesteś w miejscu publicznym, wszyscy na Ciebie patrzą.-powiedział Natt.
-Liam, wyczyść wszystkim pamięć tak, żeby nie pamiętali tego co się działo.-powiedziała Mag. Chłopak pokiwał głową.
-Nie będziecie mi mówili co mam robić. Potrafię zadbać o siebie.-powiedziałam innym głosem.
Co się ze mną dzieje? Mag podeszła do mnie, spojrzała mi w oczy.
-Przykro mi, ale muszę to zrobić. Poczułam jak wbija mi igłę w szyję i wstrzykuje środki uspakajające. Powoli odpływam. Upadam na ziemie, tracę przytomność.
~~
Perspektywa Louisa

Zobaczyłem Kath siedząca przy stoliku na stołówce i postanowiłem się przysiąść, zdziwiło mnie, że ten strażnik się na Nią patrzy, ale nigdy nie spodziewałbym się, że On posłał akurat Jego. Mówiłem, że sam to załatwię. Po co tu Liam, muszę z Nim porozmawiać, co tutaj robi. Z moich przemyśleń wyrwała mnie moja towarzyszka.
-Coś się stało?-zapytała.
 -Nie, nic, po prostu coś sobie uświadomiłem.-odpowiedziałem-Słuchaj, muszę się stad wydostać, wiem, że Ty też tego chcesz, więc przyszedłem z propozycją.-powiedziałem.
Przecież muszę do Niej jakoś dotrzeć, a ucieczka z tego miejsca to dobry sposób.
-Umm... nie wiem co powiedzieć.-powiedziała-Zaskoczyło mnie to, po pierwsze znam Cię od dwóch dni...
-Miesiąca, pamiętasz? Straciłaś pamięć.-powiedziałem.
-...Okey, od miesiąca, niech Ci będzie. Nie ufam Ci.-powiedziała.
-Nie musisz mi ufać, żeby się stąd wydostać, musisz się zgodzić. Bez Ciebie nie dam rady.-powiedziałem.
Ona musi się zgodzić, inaczej cały plan oraz powierzone mi zadanie nie wyjdzie.
-Powiedziałam, że to przemyślę.-wysyczała.
Widać, że jest zdenerwowana, przecież nic takiego nie powiedziałem. Po prostu poprosiłem. Ta dziewczyna coraz bardziej mnie intryguje.
-Kath, wszystko okey?-spytałem.
Nie wygląda najlepiej. 
-Nie, nie jest okey. Możecie przestać decydować o moim życiu, sama potrafię o siebie zadbać!-krzyknęła.
Nawet nie wiem kiedy obok nas zjawił się Liam.
'poczułem jak się unoszę'
-Kate, chodź lepiej do celi.-chwycił Ją za ramię i zaczął prowadzić w stronę wyjścia.
Ta jednak się wyrwała i zaczęła jeszcze bardziej na Niego krzyczeć. Gdy odwróciła się w moja stronę, wszystkie wątpliwości, które miałem w związku z tym kim jest naprawdę odeszły. Już wiedziałem na 100%, że się nie pomyliłem. Miałem kilka takich momentów, ale w tym momencie już wiedziałem. Dziewczyna miała całe czarne oczy. Podniosła rękę, a ja poczułem jak się unoszę. Nie powiem, byłem przerażony, choć nie często mi się to zdarza, to raczej inni są przerażeni na mój widok, ale w tym momencie poczułem się jak oni. Zacząłem się dusić. Liam podbiegł w Jej stronę, jednak ona go zatrzymała. Siła Jej mocy była niewyobrażalnie wielka. Nagle w pokoju pojawiła się psycholożka Kate, wraz z tym chłopakiem, demonem. Zaczęli coś do Niej mówić, lecz nie słyszałem ponieważ ból jaki mi sprawiała, był tak wielki, że ledwo mogłem się skupić co się dzieje wokoło. Po chwili dziewczyna podeszła do Kath, powiedziała coś i wbiła strzykawkę ze środkiem uspakajającym w Jej szyję, poczułem jak upadam na twarda ziemię, ból przeminął. Spojrzałem na wszystkich wokoło i już wiedziałem, że Liam wyczyścił im pamięć, bo byli otępiali. Spojrzałem na nieprzytomną dziewczynę. Podbiegłem do Niej i wziąłem Ją na ręce.
-Co ty robisz?-zapytał Nattan.
-A nie widzisz? Zaniosę Ją do Jej celi, nie może tu leżeć.-skierowałem się w stronę wyjścia i poszedłem w kierunku Jej celi.
Była taka krucha i bezbronna, gdy była nieprzytomna. Teraz zauważyłem jaka jest piękna.
'Nie, STOP, Louis nie możesz się w Niej zakochać. Musisz wypełnić misję.' ~pomyślałem.



~~♥~~
Jestem z 6 rozdziałem. Jak wam się podoba? Co ten Louis, czyżby sie zadurzył w naszej Kath? 
O jaką misje chodzi? A Liam, spodziewaliście się? Ogólnie miałam inny pomysł na ten rozdział, ale i tak jestem z niego nawet zadowolona. Zachęcam do pozostawienia opinii. Co bym mogła zmienić? Jeżeli jest coś takiego to napiszcie śmiało. Dziękuje wam za ponad 2000 wyświetleń!!!

Pozdrawiam
Nikt Ważny

niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 5

"Równie wspaniale jest kochać, jak być kochanym. Miłość nie da się zmarnować"

"W tym momencie przypomniała mi się pewna osoba, której równie mocno ufałam, jednak on mnie zranił. Nie widziałam go od dobrych 7 lat. Może to i dobrze, że kontakt się urwał. Może tak miało być?"


Na wspomnienie chłopaka oderwałam się od mojego jedynego przyjaciela. Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Coś się stało?-zapytał
-Nie, nic po prostu coś sobie przypomniałam.-odpowiedziałam
-No dobra, będziesz chciała - sama powiesz, a teraz chodź na świetlice.
Ruszyliśmy w stronę świetlicy. Weszłam i coś zwróciło moja uwagę. Louis siedział na MOJEJ kanapie, jakby nigdy nic i gadał z jakimś farbowanym blond chłopakiem. Raczej nie był pacjentem, ponieważ nie był ubrany w szpitalny uniform. Chciałam zawrócić, ale w tym momencie brunet spojrzał w moja stronę i się uśmiechnął. Pokazał, że mam podejść i usiąść. Niechętnie podeszłam do nich i usiadłam jak najdalej od Louis'a. Może i miał rację, lecz nadal się Go trochę boje, może tego nie okazuję, ale tak jest.
-Cześć, Kate. Poznaj mojego przyjaciela, właśnie przyszedł mnie odwiedzić.-powiedział.
Prychnęłam, nie dość, że usiadł na mojej kanapie z tym blondasem, to jeszcze się do mnie odzywa jakby nigdy nic.
'Jestem Niall'
-Jestem Niall, miło mi.- powiedział blond włosy chłopak wyciągając w moim kierunku dłoń.
Spojrzałam na blondyna. Był bardzo przystojny, miał niebieskie oczy ubrany był w czarne rurki i biały t-shirt. Kogoś mi przypominał.
-Kate.-odpowiedziałam oschle.
Chłopak zabrał dłoń z powrotem widząc, że nie mam zamiaru odwzajemnić gestu.
-Po co mnie tu zawołałeś? I dlaczego siedzisz na moim miejscu?-odwróciłam się w kierunku Louis'a.
-Chciałem, żebyś z Nami porozmawiała, co miałaś sama siedzieć jak zawsze?- zapytał
-Może ja lubię samotność? Nie pomyślałeś o tym?- zapytałam.
Wiem, że jestem dla Niego oschła, ale nie mogę mu pokazać, że mnie trochę przeraża. 'Okey, Kate, opanuj emocje. Musisz być obojętna i oschła. Może wtedy się odpierdzieli od Ciebie!'
-Nie wydaje mi się, żebyś lubiła.-powiedział
-A może po prostu nie chce siedzieć tu i rozmawiać z Tobą, o tym też nie pomyślałeś, hmm...?-powiedziałam.
Wiem, że to było wredne, ale taka jest prawda.
-Wiesz co, to było trochę nie miłe.-wtrącił ten cały Niall-Jeżeli nie chcesz z Nami rozmawiać to dlaczego nadal tu siedzisz, hmm...?-nie mogę pozbyć się wrażenia, że go znam.
Ugh.. może i Go nie znam, ale już mnie irytuje.
-Po pierwsze, za szczerość nie przepraszam.-powiedziałam-Po drugie, to jest MOJA kanapa, więc to ja się was pytam dlaczego tu siedzicie?-rzekłam.
'Opanuj się, Katie, nie chcemy pokazu twojej mocy!' -odezwał się głos Nattan'a w mojej głowie. Całkowicie zapomniałam, że On nadal tu jest i stara się kontrolować sytuację.
-Z jakiej racji twojej? A odpowiadając na twoje pytanie - to jedyne wygodne miejsce gdzie można w spokoju porozmawiać.-znowu odezwał się blondas.
-Nie rozmawiam z Tobą tylko z Louis'em. Czy z łaski swojej mógłbyś się zamknąć?-zapytałam.
Blondyn najwidoczniej chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz się powstrzymał.
-Powiesz mi wreszcie czego ode mnie chcesz?-zapytałam
-Po prostu nie znam tu nikogo oprócz Ciebie, jasne? A gdy się tu znalazłem, myślałem, że może się z Tobą dogadam, wydajesz się najnormalniejszą osobą w tym całym wariatkowie.-odpowiedział
-To źle myślałeś. Jestem inna niż wszyscy. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. I źle zrobiłeś, że tak pomyślałeś, wybrałeś najgorszą osobę do za kumplowania się.-powiedziałam, po czym wstałam i poszłam na terapie.
~~
Perspektywa Niall'a

Nie wierze, że mnie nie poznała. Owszem, minęło parę lat i trochę się zmieniłem, ale chyba nie aż tak?
Gdy tylko Ją zobaczyłem, od razu wiedziałem, że to moja Katie. Dorosła, wypiękniała, wyrosła na piękną kobietę. Ale nie tylko jej wygląd się zmienił, zrobiła się strasznie wredna, oschła i obojętna. Już nie jest małą i pogubioną dziewczynka. Wiem, że Ją zraniłem, gdybym mógł cofnąć czas powiedziałbym Jej całą prawdę, ale już za późno - nic z tym nie zrobię. Może i nawet lepiej, że mnie nie poznała, nie wiem co by się stało.  Doskonale wiem o Jej zdolnościach, jest wielu, którzy dla Jej mocy chcą Ją zabić i właśnie to mnie martwi. Cholernie mi na Niej zależy i muszę coś zrobić, by nasz plan się nie powiódł, bo wtedy będzie za późno dla Kath.
-Niall, czy ty mnie w ogóle słuchasz?-z rozmyślań wyrwał mnie Louis
-Sorry, stary, zamyśliłem się.- powiedziałem
-Niall, chłopie, co się stało? Chodzi o Katie?
-Nie wierzę, że mnie nie poznała. Wiem, że minęło parę lat, ale aż tak się chyba nie zmieniłem.
-Może to i lepiej. Z tego co nam opowiadałeś zraniłeś Ją, i to bardzo.
Racja zraniłem Ją i to w najgorszy sposób jaki mogłem. Bądź co bądź, nigdy sobie tego nie wybaczę, a na pewno nigdy nie zapomnę tego dnia, ponieważ straciłem najważniejszą osobę w moim życiu.

Retrospekcja

Szedłem właśnie w umówione miejsce spotkania z Kath.  To dla mnie najcięższa decyzja w całym moim życiu. Lecz muszę to zrobić, nie chce Jej narazić na niebezpieczeństwo. Od przemiany nie potrafię nad sobą panować, jeszcze zrobiłbym Jej krzywdę. To dla Jej dobra. Zatrzymałem się w parku przy naszej ławeczce i czekałem. Cóż, przyszedłem wcześniej, żeby pomyśleć co mam Jej powiedzieć, żeby Jej tak bardzo nie zranić. Siedziałem tak z 30 minut i dalej nie wiedziałem co mam Jej powiedzieć. 
-Zgadnij kto to?-ktoś zasłonił mi oczy. 
Poczułem ucisk w brzuchu, wiedząc, co się zaraz stanie.
-Kath, usiądź musimy porozmawiać.-powiedziałem. 
Brunetka podeszła do ławki, po czym usiadła. Spojrzała na mnie z zaskoczeniem na twarzy.
-Niall, coś się stało?-spytała. 
Oh, czas to skończyć.
-Słuchaj, Katherine, niestety nie możemy się już przyjaźnić, ani spotykać. Musimy zerwać kontakt.-powiedziałem. 
Dziewczyna spojrzała na mnie przerażona, po czym wybuchnęła śmiechem.
-Hahaha, dobry żart, Nialler.
Nie umiała przestać się śmiać. Mi jednak nie było do śmiechu, gdy tylko zobaczyła moja poważną twarz zamarła.
-Żartujesz sobie ze mnie?-wrzasnęła-Powiedz mi, dlaczego? Co się takiego stało? Niall, przecież mi możesz powiedzieć, pomogę Ci, wiesz o tym, że Cię nie zostawię. Niall, proszę... -w Jej głosie można było usłyszeć gniew, troskę oraz zdezorientowanie
-Kate, mi nikt nie pomoże. Tak będzie najlepiej dla nas oboje, wiesz o tym.-powiedziałem, po czym odwróciłem się i chciałem odejść
-Dla nas? Chyba dla Ciebie. Nie rozumiem dlaczego chcesz to zrobić. Przecież było dobrze, jesteśmy przyjaciółmi, nie możesz mnie zostawić.-po Jej głosie mogłem poznać, że jest na skraju płaczu. 
Cholera, to tak bardzo boli, ale robię to dla Jej dobra.
-Uwierz, że robię wszystko - odkąd się poznaliśmy - dla Twojego dobra, zależy mi na Tobie i nie mam zamiaru narażać Cię na niebezpieczeństwo.
-To dlaczego kończysz naszą przyjaźń? Nie rozumiesz, że jesteś jedną z dwóch osób, którym zaufałam, które mnie wspierają i nie naśmiewają się ze mnie? Dlaczego chcesz to zniszczyć..-zapytała
-Nie rozumiesz, nie mam innego wyboru.-powiedziałem-Jeśli to by ode mnie zależało, wszystko było by inaczej.-powiedziałem
-Niall, w co ty się znowu wpakowałeś?-spytała
-W nic, po prostu dzieje się ze mną coś, czego nie powinnaś oglądać.-powiedziałem
'Wbiłem się w jej usta'
-Już rozumiem, zabawiłeś się moimi uczuciami, a teraz odchodzisz. Sprawiłeś, że Ci zaufałam, potraktowałam jak przyjaciela. A potem po prostu ranisz. Wiesz co, Niall, jesteś zwykłym skurwysynem. Żałuję, że Cię poznałam.-zaczęła płakać. 
A ja nie wytrzymałem, odwróciłem się, podszedłem do Niej i wbiłem się w Jej usta. Na początku zaskoczona, lecz po chwili oddała pocałunek. Całowała tak delikatnie. To niewiarygodne, że w tak kruchej dziewczynie drzemie tak wielka moc Niechętnie oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza w płucach. Złapałem Jej twarz w moje dłonie i spojrzałem Jej w oczy, w te piękne niebieskie oczy.
-Nigdy nie mów, że zdobyłem Twoje zaufanie, żeby Cię zranić. Nigdy bym tego nie zrobił, jesteś dla mnie zbyt ważna, ale zrozum, nie mogę Ci powiedzieć dlaczego już nie możemy się widywać. Wiem, że Cię zraniłem, lecz nie mam innego wyjścia, pozwól mi odejść i nie utrudniaj jeszcze bardzie, proszę...


-Dobrze wiesz, że musiałem to zrobić, wiesz, że było to po mojej pierwszej przemianie i musiałem nauczyć się nad sobą panować.-powiedziałem.
-Wiem i Cię rozumiem. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, czasu nie cofniesz. Poza tym, pamiętaj o misji, On się wścieknie, jak się dowie, że coś nie idzie po Jego myśli, musimy to zrobić, inaczej On nas zabije. Dobrze wiesz, że musiałem się tu dostać, żeby wypełnić.-powiedział
-A ty dobrze wiesz, że nie podobają mi się Jego zamiary i jak tylko się dowiem, że ma zamiar Ją skrzywdzić, to go zabiję.-powiedziałem
-Wiem, a ja Ci w tym pomogę. Jest jedyna nadzieja dla całego świata, wiesz o tym? Mnóstwo istot chce Ją dorwać, a jednym z naszych zadań jest dopilnowanie, by nic Jej się nie stało, musi do Niego dotrzeć cała i zdrowa.
~~
Perspektywa Kate

Siedziałam w gabinecie pani Williams, lecz nie słuchałam zbytnio co do mnie mówi, ponieważ myślami byłam przy blond włosym chłopaku. Dałabym sobie rękę uciąć, że Go znam i wydaje mi się, że bardzo dobrze. Tylko kurde, skąd? Nie daje mi to spokoju.
-Katherine, co się z Tobą ostatnio dzieje? Coraz częściej zostajesz potraktowana środkami uspakajającymi i odesłana do swojej celi, nie słuchasz co się do Ciebie mówi, nie wykonujesz poleceń. Coś się stało?-zapytała
-Nic się nie stało. 
-Ale ty nie rozumiesz, jestem tu by Ci pomóc.-popatrzyła na mnie z troską.
-Nikt mi nie może pomóc, nie rozumiesz..
'Szłam wkurzona przez korytarz'
-Oh... daj sobie pomóc, a nie robisz jakieś wymówki.
-To nie są żadne wymówki, wy to zrozumcie.- powiedziałam-Mogę już iść?-zapytałam
-Jeszcze jedna sprawa, ponieważ od ostatniego czasu same z Tobą problemy, dyrekcja postanowiła przydzielić Ci własnego strażnika.- rzekła
-Że co proszę!?-zerwałam się z miejsca-Nie potrzebuję żadnego strażnika!
-To nie moja decyzja, przykro mi, Kate. Przyjdzie po Ciebie jutro rano przed śniadaniem. Teraz możesz już iść.-powiedziała.
Podeszłam do drzwi i wyszłam trzaskając. Szłam korytarzem wkurzona i sobie myślałam;  
'Po co mi jest jakiś strażnik, uhg.. Wiem jedno, ten szczęściarz, co będzie moim strażnikiem, nie będzie miał ze mną łatwo. Już ja tego dopilnuję'  
'Tak właśnie, my.`-usłyszałam przyjaciela
'Tak właśnie, Natt, MY!' .

~~
Jestem z rozdziałem piątym. Heh chyba was trochę zaskoczyłam z tym Niall'em jego wspólna przeszłością z Kath. Przepraszam was jeżeli rozdziały będą się pojawiać coraz rzadziej lecz musicie mi wybaczyć ponieważ szkoło jest i mnóstwo nauki. Zapraszam do Lajkowania Fan page'a na fb jest zakładka w menu bloga. Do następnego.

Pozdrawiam
Nikt Ważny ☺



Skomentuj!!!


piątek, 8 stycznia 2016

Rozdział 4

"Za tym padołem gniewu i łez majaczy groźny cień"



"Rozglądałam się jeszcze chwile po pomieszczeniu, próbując wymyślić jak się stąd wydostać, zanim cokolwiek zrobię muszę się uwolnić z pasów. Próbuje jakoś wciągnąć rękę, szarpie się, próbuję ja upchnąć. Wszystko na nic. Słyszę kroki na korytarzu, przez drzwi wchodzi lekarz i jedna z pielęgniarek. Drzwi się zamykają, zaczyna się największy koszmar w moim życiu..."


'Zaczęłam się szarpać'
Siedziałam w tym dziwnym fotelu, przypięta pasami. Pielęgniarka podjechała aparaturą pod mebel, na którym siedziałam. Zaczęłam się wyrywać przez co musieli wzmocnić zabezpieczenia żebym nie uciekła.
Wykonali parę badań i podłączyli mnie do aparatury.  Zaczęłam się szarpać, klnąc na wszystkich. Nie da się opisać co w tym momencie czuję. Boję się, tak bardzo się boję, niech to wszystko okaże się snem. Niech mi ktoś pomoże!
-Ratunku! Pomocy! Dlaczego wy jesteście tacy okrutni? Dopadnę tego skurwysyna! Dopadnę!! Wszyscy pożałujecie!-zaczęłam krzyczeć
-Okey, możemy zaczynać.-powiedziała pielęgniarka i zaczęła załączać aparaturę-Na początek dawka minimalna.
Zaczęło się, włączyła przepływ prądu, po chwili poczułam nieziemski ból, a to dopiero początek.
Ból był nie do wytrzymania, nie dało się na niczym innym skupić, żeby chociaż trochę go stłumić. Czułam jakbym płonęła, no nie da się tego opisać.. Tego co czułam. Nigdy w życiu nic gorszego mi się nie przytrafiło.
~~
Perspektywa Nattan'a

Czułem, że coś złego dzieje się z Katie.
Z moją Katie.
Postanowiłam zobaczyć co się dzieje. To co zobaczyłem zabolało oraz wkurzyło.. i to ostro. Zobaczyłem jak Katie jest przypięta do aparatury służącej do terapii elektrowstrząsowej, leżała w fotelu unieruchomiona pasami. Szarpała się i krzyczała z bólu. To był najgorszy obraz jaki w życiu widziałem. Moja mała Katherine (pełne imię Katie) cierpiała, przeżywała katusze. Muszę Jej pomóc.
-Daj większą moc.-powiedział `lekarz`.. Jeśli takiego potwora można w ogóle kimś takim nazwać. Pielęgniarka już chciała powiększyć napięcie prądu, lecz ja postanowiłem ich trochę postraszyć i jak najszybciej pomóc Kate. Podszedłem do lekarza i wytraciłem mu wszystkie papiery z reki.
-Co się dzieje?-oo.. już są przerażeni.
Podszedłem do biurka, które stało w rogu i zacząłem otwierać wszystkie szuflady, i wyrzucać całą zawartość. Na końcu przerzuciłem krzesło przez cały pokój i zacząłem niszczyć aparaturę.
'Lewitowała'
-Doktorze, co się dzieje?-zapytała przerażona pielęgniarka.
Aparatura przestała działać, spojrzałem na Kate - straciła przytomność. Postanowiłem ich jeszcze bardzie wystraszyć i uwolniłem Katie, po czym podniosłem, żeby wyglądało jakby lewitowała. Po chwili do pokoju wbiegli zaalarmowani strażnicy. Gdy tylko zobaczyli co się dzieje, stanęli jak wmurowani. Położyłem Kate z powrotem i pozwoliłem, by przenieśli ją do Jej celi. Bali się do Niej podejść, w sumie jak bym był człowiekiem i znalazł się w takie sytuacji, też bym się bał. Usiadłem obok Niej i czekałem aż się obudzi. Najbardziej martwiły mnie te czerwone ślady na skroniach, mam nadzieję że nic Jej nie jest. Nie mogę Jej stracić, jest dla mnie zbyt ważna...

~~
Perspektywa Kate

Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to Nattan, który siedział na łóżko obok mnie. Strasznie bolała mnie głowa. Ostatnie co pamiętam to okropny ból. Co się takiego stało, że wszystko mnie boli?
-Co się stało?-zapytałam.
Gdy chłopak tylko zobaczył, że nie śpię, rzucił się na mnie i przytulił.. mocno.
-Natt.. Puść... Mnie... Nie mogę... Oddychać!- wyjęczałam
-Oh, Katie, jak się cieszę, że nic Ci nie jest. Nawet nie wiesz jak się bałem.-powiedział z ulga.
Ja tylko spojrzałam na niego zaskoczona.
-Jak się czujesz?-spytał
-Po za tym, że wszystko mnie boli, to dobrze. Natt, wytłumaczysz mi co się stało?
-Jak to? To nie pamiętasz? Oh, tego się obawiałem.
-Natt, co się stało.. Co mam niby pamiętać?-zapytałam zaskoczona
-Katie, powiedz mi, który dzisiaj jest?-zapytał.
O co mu chodzi?
-Jak to który? 28 marzec.-odpowiedziałam
-Cholera, nie pamiętasz niczego sprzed 2 miesięcy.
Że co!? Co on do mnie mówi.. jak to?
-Oh, powiem Ci co się stało. Nie wiem czemu, ale znalazłem Cię w gabinecie, gdzie przeprowadza się terapię elektrowstrząsową. Byłaś podłączona do aparatury i wrzeszczałaś z bólu. Rozwaliłem cały gabinet, uwolniłem i trochę wszystkich postraszyłem, po czym pozwoliłem, by Cie przynieśli tutaj - do twojej celi. Najwidoczniej musiałaś stracić pamięć.-jak to elektrowstrząsy???
Oni są normalni? Ale dlaczego? Przecież nic nie zrobiłam - chyba(?). Skoro nie pamiętam aż 2 miesięcy, to coś się musiało stać.
-Katie, wszystko okey?
-Jak ma być okey?! No powiedz mi, jak?! Jak oni mogli mi to zrobić?! 2 miesiące.. Naprawdę nie pamiętam dwóch miesięcy?-zaraz się chyba popłaczę..
Jacy ludzie są okrutni.
Nathaniel (pełne imię Nattan'a) widząc łzy w moich oczach przytulił mnie i szeptał, że wszystko będzie dobrze.
-Natt, powiedz mi, czy coś się wydarzyło przez te dwa miesiące o czym powinnam wiedzieć?- zapytałam.
Widziałam, że się zastanawiał
-Jest jedna rzecz.. Yyy.. Twoje moce się przebudziły i trzeba się jak najszybciej stąd wydostać.-powiedział
-Coś jeszcze..-widziałam jak się waha-Nie.. Jednak to wszystko. Jak będzie czas żeby się stąd wynieść, to wszystko Ci powiem. A teraz chodź do stołówki pewnie jesteś głodna.
Wstałam i skierowałam się w stronę stołówki. Wzięłam tackę z "jedzeniem" i poszłam usiąść. Dlaczego wszyscy się tak dziwnie na mnie patrzą? O co chodzi? Mam już dość tego miejsca i chcę się jak najszybciej stąd wydostać. Siedziałam zamyślona, grzebałam w swojej porcji posiłku, nie tknęłam nic, ponieważ znając życie, smakuje równie okropnie jak wygląda.  Dalej nie potrafi do mnie dojść to co się stało.. Przynajmniej rozumiem, dlaczego pamiętam okropny ból, aż ciarki przechodzą na samą myśl. Nic nie rozumiem, dlaczego to zrobili? Przecież nawet jakby mi zaproponowali terapię, pierw wybuchłabym śmiechem, a potem zaczęłabym ich wyzywać. Nie wiem co się działo przez te 2 miesiące, ale coś mi mówi, że Natt mi wszystkiego nie mówi, a ja z całego serca nienawidzę kłamstwa. Moje przemyślenia przerwało uczucie, że ktoś natarczywie się we mnie wpatruje. Rozejrzałam się po sali, ale nikt konkretny nie rzucił mi się w oczy. Może dlatego, że każdy zerkał w moja stronę z wielkim przerażeniem wypisanym na twarzy? O co im, kurde, no chodzi? Coś mam na twarzy czy coś? Dyskretnie postanowiłam się zobaczyć w łyżce, czy coś jest nie tak z moją twarzą. Zamurowało mnie, na skroniach miałam dwa dość spore ślady, pewno od kabelków, do których mnie przypięli. No i pięknie, pewnie już cały szpital o tym wie, tylko ciekawe czy wiedzą, że straciłam pamięć?
'Odwróciłam się w kierunku chłopaka'
-Cześć Kate, co Ci się stało?-odwróciłam się w kierunku chłopaka o przepięknych niebieskich tęczówkach.
Skąd on mnie zna, do cholery?
-Yy.. kim ty, do cholery, jesteś i jak śmiesz się do mnie zbliżać?-zapytałam.
Nie powiem, byłam lekko zdezorientowana, zaskoczona i wkurzona.
-Katie, nie rób sobie żartów, to ja Louis, pamiętasz? Co się z Tobą stało?-zapytał
-Nie twój zasrany interes. Nie wiem kim jesteś Louis, ale trzymaj się ode mnie z daleka. Nie znam Cię i nie chce się z nikim tutaj zaznajamiać, okey?-chciałam wstać, lecz on złapał mój nadgarstek i pociągnął z powrotem na krzesło.
-Żartujesz sobie?
Był zaskoczony? O co w tym wszystkim chodzi? Nathaniel nie wspominał o żadnym Louisie. Bądź co bądź skądś go kojarzę, ale nie mam, do cholery, pojęcia skąd.
-Kate, znamy się od dwóch tygodni. Jak możesz mnie nie pamiętać? Chyba, że...Oo kurwa nie mogli, nie ośmielili by się.-zaczynam się bać tego gostka.
Nie znam Go, a on podchodzi do mnie jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi i pyta co się stało.
-Katie, powiedz mi, dlaczego masz na skroniach wypalone ślady? Proszę powiedz..-hahah no chyba coś mu się poprzestawiało..
Podchodzi co mnie, mówi, że niby znamy się od 2 tygodni i myśli, że co? Zwierze mu się z moich smutków i zmartwień?
-Powiedziałam, żebyś się ode mnie odwalił!-wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia.
Musze jak najszybciej porozmawiać z Nattan'em .
~~
-Nathaniel'u James'ie Davis, masz się w tej chwili tu pojawić!- powiedziałam.
Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Elektrowstrząsy, utrata pamięci, Nattan mówi mi że moje moce się przebudziły - właśnie, nie powiedział mi jaskie one są! Oraz Louis.. Chłopak, o którym nie usłyszałam ani słowa z ust Natt`a.
-Katie, coś się stało?-zapytał
-Kto to jest Louis, i dlaczego twierdzi, że się znamy? I dlaczego mam wrażenie, że mówi prawdę? Czyżbyś mnie okłamał?
-Nie okłamałem Cię. Tylko nie powiedziałem całej prawdy.-odpowiedział na moje pytanie.
Widać, że jest zakłopotany. Oj, nie popuszczę mu teraz. Jak mógł?
-Jak mogłeś, dlaczego mi nie powiedziałeś?-zapytałam rozczarowana.
Odkąd pamiętam mówiliśmy sobie wszystko.
-Przepraszam Cię, Katherine. Nie chciałem, ale przed tym jak straciłaś pamięć, prosiłem Cię, żebyś Go unikała. Wiem, że to on ciągle się do Ciebie dowalał, ale nie chcę, żeby się dowiedział kim jesteś.-powiedział.
-A powiesz mi kim jestem? -zapytałam.
Starałam się brzmieć surowo i właśnie taki wyraz twarzy przybrałam.
-Mówiłem Ci to już nie raz.. Na razie nie mogę. Wszystkiego dowiesz się, jak się stąd wydostaniemy.-powiedział.
Ugh... czy on musi być taki uparty?
-Dlaczego musisz być taki uparty, huh? To chociaż powiedz mi jakimi darami jestem obdarzona?-zapytałam zdenerwowana
-Jedną, która się objawiła jest telekineza - potrafisz przenosić przedmioty używając umysłu, a drugiej sama się przekonaj.. Spójrz w lustro. Tylko się nie przestrasz, samo zniknie.
O co mu kurde chodzi? Telekineza? Serio!? Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Moce, Louis, Nattan, jestem ciekawa jak wygląda ten cały świat Cieni, bo tak właśnie mówią o świecie nadprzyrodzonych istot. Jakie jeszcze niespodzianki mnie spotkają?
Za radą Natt'a podeszłam do lustra (najwidoczniej wstawili nowe, bo z tego co wiem tamte rozbiłam), by zobaczyć co ze mną nie tak. Gdy zobaczyłam o co mu chodzi, wstrzymałam oddech, moje oczy są czarne - całe czarne, bez białek, bez tęczówek.
-Tylko spokojnie, to nic takiego, zniknie, tylko musisz się uspokoić.-zrobiłam co mi kazał.
Wzięłam kilka głębokich wdechów, po czym zamrugałam kilka razy. Moje oczy znowu zrobiły się zielone - takie jakie powinny być.
-Już wiesz, dlaczego nie chce byś się zadawała z Louis'em, żebyś się nie zadawała z kimkolwiek?
-Ale przecież chyba da się jakoś nad tym zapanować? Musi być sposób.-wyszeptałam.
-Można zapanować, już prawie potrafiłaś to zrobić, ale przez te elektrowstrząsy zapomniałaś wszystkiego.
-Dlaczego mnie to wszystko spotyka? Nattan, dlaczego akurat musiało paść na mnie?-zapytałam.
Tylko przy nim mogłam ujawnić swoje emocje, on zawsze jest przy mnie i za to go uwielbiam. Zaczęłam po cichu szlochać, Natt od razu mnie przytulił i zaczął nami kołysać.
-Tyle razy Ci już mówiłem, jesteś po prostu wyjątkowa. Nie jesteś żadnym dziwadłem, wszyscy są tacy sami, a Ty jesteś inna. To tak jakby znaleźć zdrowe jabłko, które jest zakopane pośród milionów zgniłych i zepsutych. Jesteś od nich lepsza.-powiedział.
'Przytulił mnie'
-Niestety, gdy te jabłko będzie leżeć zbyt długo wśród tych nie dobrych, samo zacznie gnić.-powiedziałam-Tak samo jest ze mną. Im dłużej jestem pośród tych wszystkich wariatów, a także ludzi, tym bardziej staje się zepsuta. Wszystko to, co się wydarzyło i ma się wydarzyć - niszczy mnie. Natt, proszę Cię, wyciągnij mnie stad jak najszybciej, to miejsce mnie niszczy z każdym dniem po troszku, lecz coraz bardziej.
-Wiem, księżniczko, wiem. Robię co mogę. Już niedługo, obiecuję.-powiedział po czym jeszcze bardziej mnie do siebie przytulił.
-Ufam Ci, Natt, nie zepsuj tego.
W tym momencie przypomniała mi się pewna osoba, której równie mocno ufałam, jednak on mnie zranił. Nie widziałam go od dobrych 7 lat. Może to i dobrze, że kontakt się urwał, Może tak miało być?

~~♥~~
No i przybywam z 4 rozdziałem. 
Przepraszam, jeżeli rozdziały będą się pojawiały raz na półtorej tygodnia czy nawet dwa, ale niestety szkoła się zaczęła i mam mnóstwo nauki.  Postaram się jednać dodawać je jak najczęściej. 
Dziękuję wam wszystkim za ponad 1500 wyświetleń, naprawdę nie spodziewałam się że będzie ich aż tyle. Z całego serca zachęcam do komentowania, bo nawet jedna głupia kropka jest dla mnie motywacja do pisania. 
Do następnego. ☺


Pozdrawiam
Nikt Ważny.


sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 3

"Byłem w ciemności. Nie było nic prócz niej i ja nią byłem. A później usłyszałem Twój głos.."

Muzyka

"Rozejrzałam się po sali, zobaczyłam Go siedzącego w stoliku pod ściana, gdy tylko zorientował się, że na Niego patrzę spuścił wzrok na swoja porcje posiłku. Zaczął się nim bawić, byle tylko nie patrzeć mi w oczy. Ruszyłam w Jego stronę."

Gdy zobaczył, że idę w Jego stronie cały się spiął. Usiadłam naprzeciw Niego, nawet na mnie nie spojrzał. Popatrzyłam na Niego chwilę. Od czego mam zacząć? Widzę, że coraz bardziej się denerwuje. Pewnie się boi, że znowu na Niego się rzucę. Póki mnie jeszcze nie zdenerwował, to nie mam zamiaru.

-Przepraszam Cię.-powiedziałam, po czym spuściłam wzrok.
-Słucham?- czy mi sie wydaje czy on robi to specjalnie.
-Eh.. Powiedziałam, że przepraszam Cię za to, że na świetlicy rzuciłam się na Ciebie i zaczęłam bić. Nie wiem co we mnie wstąpiło, po prostu wkurwiłeś mnie i straciłam kontrolę, dałam się ponieść gniewowi. Także mam nadzieję, że mi wybaczysz, a teraz już Ci nie będę zawracać głowy.-wstałam z zamiarem udania się po swoją porcję jedzenia i zjedzenia z dala od Louis'a. Lecz po raz kolejny zostałam zatrzymana.
-Nie zawracasz mi głowy.-powiedział po cichu i spojrzał mi prosto w moje oczy-Wybaczam za tamto. Usiądziesz ze mną?-zapytał
-Louis, nie mogę.-odpowiedziałam.
I znowu się zaczyna, ludzie trzymajcie mnie!
-Nie rozumiesz, że nie chcę z Tobą rozmawiać!? Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś się odwalił!?
-Porozmawiaj ze mną, a się przekonasz, że nie jestem taki zły za jakiego mnie bierzesz.-uśmiechnął się-Jedna rozmowa, proszę.-ohh.. obawiam się, że jak się nie zgodzę to nie da mi spokoju.
Kurde no, dlaczego się do mnie przykleił, uhh... Usiadłam naprzeciwko chłopaka.
-Czego ode mnie chcesz? Dlaczego akurat mnie się tak uczepiłeś, hmm...? Nie rozumiem Cię, Louis, jest tu tylu pacjentów, którzy chętnie by się zaprzyjaźnili, a ty się zabrałeś za najbardziej agresywną pacjentkę w szpitalu.. Nie zrażam Cię nawet tym, że ciągle na Ciebie wrzeszczę, przeklinam i nawet raz prawie bym Cię pobiła? Powiedz mi, co z Tobą nie tak?
-Jesteś inna niż inni pacjenci, bardziej normalna.
-Oj, uwierz, do normalności mi daleko.. Jak bym była zdrowa, to bym tu nie siedziała
-Zawsze można uciec.-popatrzył na mnie.
'O ja pierdole. czy mi tylko wydaje, czy on coś wie? Musze się o Nim dowiedzieć jak najwięcej, zaczynając od tego, dlaczego tu siedzi. Wydaje się normalny, ale jednak tu siedzi.'
-Ta, życzę powodzenia.-odpowiedziała z kpiną.
Coś mi się jednak wydaje, że wie o moich planach.
'A mówiłem Ci, żebyś trzymała się od Niego z daleka.' -usłyszałam w myślach Nattana
'A ja Ci mówiłam, że jestem pełnoletnia i nikt nie będzie mi rozkazywał!'  -odpowiedziałam
-O czym myślisz?-naszą rozmowę przerwał Louis
-O niczym o czym powinieneś wiedzieć.-odpowiedziałam-W ogóle za co ty siedzisz?-zapytałam
-Zawsze jesteś taka bezpośrednia?-zaśmiał się znowu
-Tak, zawsze. Odpowiesz?-widać, że się wahał, w Jego oczach można było wyczytać strach i właśnie wahanie
-Ty mi nie powiedziałaś za co tu siedzisz, dlaczego ja bym miał?
`Oh no, muszę to z Ciebie wyciągnąć. Myśl Kate myśl!`
-Powiem Ci jak ty powiesz mi, okey? Coś za coś.-niech mu będzie, w sumie to nic takiego - schizofrenia.
W sumie nie okłamię Go, bo tak mam w papierach.
-Okey, mów pierwszy.
-Hola hola, skąd mam wiedzieć, że mnie nie oszukasz?
-Po pierwsze - brzydzę się kłamstwem, można mnie posądzić o cokolwiek, ale nie o kłamstwo, po drugie - skąd mam wiedzieć, że sam tego nie zrobisz, hmm..?-w sumie i tak bym wiedziała, że kłamie , ponieważ umiem rozpoznać, gdy ktoś to robi.
Lata ćwiczeń i obserwacji innych ludzi.
-Więc mówisz, czy mam iść?-zapytałam.
Na mały szantażyk mogę sobie pozwolić, poza tym wiem, że zależy mu abym go polubiła, więc..
-Dobrze, czekaj powiem Ci.
-No więc.-znowu się wahał.
Aż tak nabroił?
-Zostałem uznany za niepoczytalnego i właśnie tu trafiłem.
-Czyli uznali Cię za wariata? Co takiego zrobiłeś?-coś mi tu nie pasuje..
-Zabiłem swoja byłą. Po rozmowie psycholog stwierdził, że jestem niepoczytalny i nie wiedziałem co robię.-to mnie troch zaskoczył, choć nie powinno mnie to dziwić skoro jestem w szpitalu do wariatów...
Choć on mi nie wygląda na mordercę.
-Zanim mnie osądzisz, nie zabiłem Jej, jasne? Wrobiono mnie w całą tą sprawę, była upozorowana, bym trafił do tego wariatkowa. Ale się zemszczę, jeszcze zobaczą, że ze mną się nie zadziera. Tak czy inaczej, moi ludzie są na tropie tego, kto mnie w to wrobił, już niebawem.
-I co zamierzasz potem, kiedy się dowiesz?-jak najwięcej informacji potrzebuje z Niego wyciągnąć, jak najwięcej.
Coś czuje, że On mi pomoże się stąd wydostać.
-Czyli słyszysz głosy?
-To już nie twoja sprawa, powiem Ci jedno, wydostane się stąd, jeżeli też chcesz stąd uciec, to musimy się trzymać razem.-rzekł-Teraz twoja kolej, za co siedzisz?
-Silna schizofrenia-odparłam obojętnie
-Czyli słyszysz głosy?-zapytał.
O kurczę, co ja mam mu teraz powiedzieć? 'Mówiłem Ci, że to głupi pomysł, a Ty jak zawsze swoje i mnie nie słuchasz. Teraz co zrobisz?' Znowu usłyszałam głos Natt'a w głowie.
'Zamknij się Davis! '
-Hmm... można tak powiedzieć.-odpowiedziałam trochę zmieszana, nie mogę mu za dużo powiedzieć, bo się zorientuje kim jestem.
'On nie jest tym, za kogo się podaje, Kate, zrozum wreszcie, że musisz go unikać!'
Ugh.. czy on kurde nie widzi, że próbuję, to on się mnie uczepił.
-Jak to jest.. no wiesz, słyszeć te wszystkie głosy?
W tym rzecz, że ja nie słyszę głosów; widzę rzeczy, a raczej stworzenia, które według innych nie istnieją, mam dar wzroku i potrafię przenosić przedmioty siłą woli, a na koniec moje oczy zmieniają się na całe czarne. Nie wiem kim jestem i to mnie niszczy, krok po kroczku powolutku, ale niszczy.
-Ziemia do Katie. Halo, żyjesz?
-Tak tak, przepraszam, zamyśliłam się. Czy ty mnie właśnie nazwałeś "Katie"?-zaśmiałam się
-Yhmm... no tak.-odpowiedział zmieszany
-Jest spoko, a teraz przepraszam, ale muszę iść.-powiedziałam, po czym ruszyłam do swojej celi, z której już dzisiaj nie wychodziłam.
Po kilku godzinach pogrążona w swoich myślach, zasnęłam.
~~

-Kate, obudź się-poczułam jak ktoś mnie szturcha-Katherine Carter, obudź się, musimy poważnie porozmawiać.
Tak, to Nattan.
-Davis, o czym chcesz rozmawiać w środku nocy?-zapytałam, w połowie jeszcze śpiąc
-A jak myślisz?-zapytał
-Daj mi 5 minut na rozbudzanie się, okey?
-Masz 5 minut!-ooo.. ktoś tu jest nieźle wkurzony.
Ciekawe co się takiego stało? Wiem jedno, obudził mnie w środku nocy, żeby móc ze mną porozmawiać. Dlaczego nie mógł poczekać do rana? Oh, zabiję Go za tą pobudkę.
-No 5 minut minęło. Teraz porozmawiajmy.-no nie powiem, przeraża mnie ta Jego powaga.
Musiało serio coś się stać.
-Która jest w ogóle godzina?-zapytałam jeszcze trochę zaspana
-03.00 w nocy.-odpowiedział obojętnie.
-O czym chcesz ze mną rozmawiać o 3 w nocy!?-no to mnie wkurzył
-Miałaś się do Niego nie zbliżać, obiecałaś mi! Dlaczego nie możesz choć raz mnie posłuchać? Zawsze wszystko robisz po swojemu. Nie rozumiesz, że chcę dla Ciebie jak najlepiej, a ty mi w tym nie pomagasz.-powiedział.
W jego oczach wyczytałam gniew, troskę i coś jeszcze, ale nie wiem co to może być.
-O co Ci, kurczę, chodzi? Odkąd Cię znam robię wszystko o co mnie prosisz. Jeden jedyny raz nie zastosowałam się do twojej prośby, jeszcze podkreślam NIE Z MOJEJ WINY, a Ty mi robisz wyrzuty? Jeszcze budzisz mnie o 3 w nocy, zamiast poczekać do rana!-on jest serio nie normalny, czy tylko mi się zdaje?
Kto normalny budzi człowieka w nocy, by zrobić mu awanturę? Nie wiem co się z Nim ostatnio dzieje, zrobił się inny - tajemniczy, praktycznie nic mi nie mówi. O co w tym wszystkim chodzi?
-On nie jest tym za kogo się podaje, jak się dowie, że posiadasz dar - zabije Cię, oni karzą mu Cię zabić. Robił już to nie raz, więc zrobi to kolejny z Tobą.-odpowiedział
-Czyli kim jest? I kim do cholery są oni? Dlaczego niby ma mnie zabić? Wytłumaczysz mi to? A może znowu powiesz, że dowiem się w swoim czasie?-o czym on, do cholery, mówi? Jacy oni? Wiem, że Louis już raz zabił, przyznał mi się do tego, ale kilka? Nie rozumiem z tego nic. Uh.. Czemu Nattan musi być tak uparty?
-Przykro mi, ale nie mogę Ci tego teraz powiedzieć.
-Znowu to samo! Słuchaj, mam już tego dosyć! Jestem pełnoletnia i będę robić to co JA uważam za słuszne! Jeżeli mi nie powiesz o co w tym wszystkim chodzi, nie będę Cie dalej słuchać! Przykro mi, ale mam dosyć.-krzyknęłam
-Mi tez jest przykro. Próbuje Cię chronić, a Ty mi nie upraszczasz sytuacji..-powiedział po czym zniknął
-Davis! Nattan! Nattan'ie Davis, wróć tu, jeszcze z Tobą nie skończyłam. Słyszysz, masz w tej chwili wrócić i mi wszystko wyjaśnić! Cholera jasna, Natt..-zaczęłam Go wołać, byłam wściekła.
Uderzam w lustro
Jak on mógł mnie tak zostawić nie mówiąc prawdy? Dlaczego On mnie zostawił? Jeszcze w takiej chwili? Zaczęłam po raz pierwszy od bardzo dawna płakać. Płakałam z bezsilności, płakałam za dziewczynką, którą kiedyś byłam, płakałam przez to, że nie wiem kim jestem. Coś we mnie pękło w tej chwili, lecz nie wiem co.. Zostałam sama z tym wszystkim, myślałam, że Nattan jest moim przyjacielem, a przecież przyjaciel powiedział by Ci, kim jesteś, jaką istotą jesteś. A on powiedział, że nie może. Niby chce dla mnie jak najlepiej, chce mnie chronić? Ale przed czym, a może jednak kim? No i pięknie, już teraz nie zasnę. Jutro będę wyglądać jak upiór. Przestałam płakać. Czuje się wyprana z emocji. Jedyne co, to chce mi się krzyczeć, krzyczeć do utraty tchu, krzyczeć tak głośne, by wszyscy usłyszeli. Mijają kolejne minut, a ja nadal siedzę na ziemi pod ścianą i nie wiem czemu, ale nie mogę się ruszyć. Nagle wstaje i podchodzę do lusterka, które wisi na ścianie uderzam w nie pięścią. Lustro się rozprysło, a kawałki szkła spadają na ziemię. W pewnym momencie nie wytrzymuję, zaczynam krzyczeć. Drę się tak głośno, jak tylko mogę, obudziłam cały szpital, lecz nadal nie przestaję. Nagle słyszę jak drzwi do mojej celi się otwierają, przez nie wchodzi strażnik.
-Co tu się dzieje, dlaczego krzyczysz?-pyta.
Nie odpowiadam. W pewnym momencie czuje silny gniew (już wspominałam, że szybko zmienia mi się nastrój). Emocje we mnie znowu buzują, tracę kontrolę. Wściekła rzucam się na strażnika, on jednak łapie mnie i wstrzykuje środek uspakajający. Osuwam się na ziemie i pomału tracę przytomność. Ostatnia myśl zanim zasypiam.
'Wariuję tu, muszę się stąd jak najszybciej wydostać, a pomoże mi w tym Louis!'
Tracę przytomność...
~~

Przebudziłam się nie wiedząc, co się wokół mnie dzieje. Rozglądałam się po pomieszczeniu w którym aktualnie się znajduje. Siedziałam na jakimś dziwnym fotelu przykuta grubymi pasami. W rogu pokoju stała aparatura do terapii elektrowstrząsowej. Co się tu kurde wyprawia? Czy oni wykonują tutaj elektrowstrząsy? Przez jedyne drzwi, które prowadziły jak mniemam na korytarz, wszedł strażnik, na którego rzuciłam się przed tym jak straciłam przytomność.
-O, widzę, że księżniczka się obudziła-zakpił
-Nie nazywaj mnie tak!-wysyczałam,
-Coś ostatnio trochę niegrzeczna się zrobiłaś, więc czeka Cię kara.-zaśmiał się
-Co chcecie mi zrobić?-zapytałam, nie powiem jestem lekko przerażona.
-Słyszałaś o czymś takim jak elektrowstrząsy?
Co!? Porąbało ich ? Przecież na taką terapie potrzebna jest zgoda członków rodziny odpowiedzialnych za pacjenta.
-Nie odważycie się! Jak ktoś się dowie.. Zamkną Was!-wykrzyczałam
-Hahahaha.. Nikt się nie dowie, złotko. A Ty i tak będziesz tu siedzieć do końca swojego pieprzonego życia. A teraz przepraszam, idę powiedzieć lekarzowi, że możemy zaczynać, bo się obudziłaś.
Wyszedł z pokoju i ruszył poszukać lekarza. Oh, jak ja tego sukinsyna nienawidzę. Pewnie nagadał dyrekcji coś na mnie, mści się, bo gdy raz próbował się do mnie dobierać wylądował z podbitym okiem. Dobra, rzuciłam się wczoraj na Niego, ale o takie coś nie wysłaliby mnie na terapie elektrowstrząsową. Oni chyba zwariowali, testować wytrzymałość organizmu na napięcia prądu? Wygląda to tak, że przypinają ci do skroni kabelki, przez które przepływa prąd, po czym stopniowo zwiększają napięcie prądu. Czujesz wtedy nieziemski ból i jednym ze skutków ubocznych jest amnezja. To jest chore! Rozglądałam się jeszcze chwile po pomieszczeniu, próbując wymyślić jak się stąd wydostać, zanim cokolwiek zrobię muszę się uwolnić z pasów. Próbuje jakoś wciągnąć rękę, szarpie się, próbuję ja upchnąć. Wszystko na nic. Słyszę kroki na korytarzu, przez drzwi wchodzi lekarz i jedna z pielęgniarek. Drzwi się zamykają, zaczyna się największy koszmar w moim życiu...



~~♥~~
Witam jestem z 3 rozdziałem. Rozdział długi, ponieważ kumpela powiedziała mi, że w ostatnim mało się działo i był krótki. Tak wiec mam nadzieje, że sie pod tym względem poprawiłam. 
Się dzieje, jak myślicie co się dalej stanie? 
Dziękuje wam za wszystkie komentarze. Wszystkie komentarze z każda opinią jest dla mnie ogromna motywacją. Zachęcam do komentowania i zapraszam na next :P 



A teraz INFORMACJA
Jak pewnie widzicie w menu pojawiły się dwie nowe zakładki :"IICF" NA WATTPAD`ZIE - o tym wam wspominałam

FACEBOOK- Pojawił sie fan page mojego i od Doroty bloga zaprasza do polubienia :P

Oraz

 Zwiastun - tak dokładnie pojawił się zwiastun "IICF", osobiście bardzo mi się podoba i dziękuje dziewczynie która go wykonała +Patrycja Tomlinson  

Dziękuje Ci bardzo :P

 + rozdział dedykuję Patrycji!

Pozdrawiam
Nikt Ważny :p



+ dla leniwych - dodałam tu zwiastun xd