niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 2

"To dzięki książką nie czułem się opuszczony przez cały świat."

muzyka


Nattan 

Od zdarzenia z objawieniem się jednej z mojej umiejętności minął tydzień.  Zmiana moich normalnych oczu na oczy demona (tak demona, Nattan wyjaśnił mi, że każdy demon tak potrafi, nie to, że jestem demonem nic z tych rzeczy.) powtórzyła się jeszcze dwa razy. Natt próbuje mi z opanowaniem emocji, które zresztą od czasu przebudzenia mocy zaczęły być 3 kronie odczuwalne.  Co dziwne Louis nie niepokoił mnie od tego tygodnia, może i nawet lepiej. Tak czy siak staram się unikać kontaktów międzyludzkich, lepiej żeby nikt nie dowiedział się o moich umiejętnościach.  Dalej zastanawiam się kim, a raczej czym jestem, Nattan za wszelką cenę nie chce i powiedzieć upiera się, że dowiem się z swoim czasie. Czyli kiedy? Wiem jak się wydostanę. Ale kiedy to się stanie, za dwa miesiące, rok, może dwa? A ja chce wiedzieć, ta niewiedza mnie rozwala od środka. Do wydarzeń sprzed tygodnia myślałam, że znam siebie i wiem kim jestem jednak od tamtej pory wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam! Stałam się marną cząstką dawnej siebie. owszem nadal wzbudzam strach u innych, lecz ten strach daje mi satysfakcję z tego, że ludzie się mnie boją. Stałam się bardziej agresywna, coraz częściej kończy się na tym, że wstrzykują mi środki uspakajające i budzę się w swojej celi. Wszystko przez to, że mój dar postanowił się przebudzić i zacząć rozwijać. Natt ma już plan jak mnie stąd wydostać, lecz nadal nie wiem na czym polega.. Blondyn za żadne skarby nie che nic wyjawić, mówi, że mam mu zaufać, że on się tym zajmie, a ja się dowiem w swoim czasie. I znów te pieprzone tajemnice - nienawidzę tego. Wole najgorszą prawdę, niż skrywane tajemnice.. A najgorsze co może być - to kłamstwo.
~~
Kolejny dzień zaczyna się tak samo - po usłyszeniu gwizdka wstałam i ruszyłam w stronę stołówki, zjadłam śniadanie, które było o dziwo w miarę jadalne.Potem strażnik zaprowadził mnie do świetlicy, ponieważ nie miałam dzisiaj sesji z psychiatrą. Weszłam przez drzwi prowadzące do pomieszczenia, gdzie od razu zapanowała cisza. Usiadłam na moim swoim stałym miejscu, po czy rozejrzałam się po sali, wszyscy pacjenci momentalnie spuścili wzrok. Hmm.. aż taki strach u nich powoduję? Zauważyłam jedną osoba, która nadal się we mnie wpatrywała. Jak myślicie, kto nią był?
Tak, właśnie tak, był nią Louis. Zauważywszy, że patrzę w Jego stronę uśmiechnął się do mnie, po czym wstał i ruszył do mnie. No do cholery co jest, pierw się do mnie nie odzywa, a tu nagle podchodzi do mnie?
zerknęłam na niego.
-Cześć widzę, że ty też dzisiaj nie masz sesji. Hmm.. ciekawe co się takiego stało, że pani Williams nie może nas przyjąć.-usiadł obok mnie na kanapie.
`Tylko spokojnie, Kate, tylko spokojnie, nie możesz się denerwować.`
Próbowałam udawać, że go nie słyszę.
`Postępuj tak, jak cię uczył Natt. Wdech i wydech.`  -powtarzałam w myślach.
-Coś nie tak? Dlaczego się do mnie nie odzywasz?-nie wytrzymałam i zerknęłam na Niego
-Bo nie mam na to ochoty. Odczep się popaprańcu.-warknęłam.
`Oddychaj, Kate, nie możesz ujawnić co się dzieje z twoimi oczami.`
-Kate, co się dzieje, przecież widzę, że coś się stało!?-powiedział.
W jego oczach można było zauważyć troskę!? Że co!? On się o mnie martwi?
Haha, niezły z Niego aktor.
-Odczep się, jasne! Daj mi spokój, Louis. Nie chcę z Tobą rozmawiać.-wstałam z zamiarem skierowania się w stronę wyjścia ze świetlicy.
Jednak nie było mi to dane, ponieważ ktoś złapał mnie za rękę.
-Puść mnie!-wykrzyczałam.
No i pięknie, straciłam kontrolę.
-Puść mnie, bo stanie się coś złego. Louis zostaw mnie w spokoju. słyszysz!?-lecz on nadal mnie trzymał, po jego twarzy można było widać, że jest zaskoczony moim zachowaniem.
Rozejrzałam się dookoła, strażnicy stali w gotowości, jakby mieli interweniować, wszyscy pacjenci patrzeli na nas z przerażeniem. No i bardzo dobrze, niech wiedza, że nie warto ze mną zadzierać! Louis dalej patrzył na mnie zaskoczony.
-Puść mnie, powiedziałam!-wyrwałam się z Jego uścisku.
Odwróciłam się w Jego stronę i spojrzałam na Niego groźnie.
W całym pomieszczeniu zapadła cisza, wszyscy patrzeli z strachem w oczach co się dalej stanie.
-No i co się tak patrzysz? Rada na przyszłość, nie dotykaj mnie! Zrozumiano!?-znowu wykrzyczałam
-O co ci chodzi, kobieto!? Chciałem tylko porozmawiać. To już nie można z Tobą nawet normalnie rozmawiać? Co się z Tobą dzieje, Kate?
Mam już go dosyć! Dlaczego on musi być taki wkurwiający, uh... Bardziej upierdliwym już chyba nie można być. Teraz to już naprawdę straciłam kontrolę. Mam tylko nadzieje, że moje oczy się nie zmieniły. Nie wiedząc, co we mnie wstąpiło, skoczyłam na Louisa i zaczęłam go okładać, chłopak zasłaniał się jak mógł. Strażnicy, gdy tylko zobaczyli co się dzieje, rzucili się na mnie, jeden wziął, odciągnął mnie od chłopaka, który zszokowany wstał wpatrując się we mnie, zaczęłam się wydzierać po wszystkich w pewnym momencie coś się stało. Gdy wymachiwałam rekami wazon, który stał na parapecie przefrunął przez świetlice i rozbił się o ścianę. Przerażona wpatrywałam się w to, co się stało.. Po chwili poczułam, jak wstrzykują mi środki uspokajające i odpłynęłam...
~~
Obudziłam się w swojej celi, obok mnie siedział mój kochany blondasek i nad czymś myślał. Spojrzał na mnie i widząc, że nie śpię, uśmiechnął się.
-Co się stało?-pytam-Ostatnie co pamiętam, to rozmowa z Louisem. Wkurwił mnie - i to bardzo, ale nie pamiętam, co się dalej działo.
Mam wielką pustkę w głowie, do cholery, co się takiego stało, że musieli mi podać środki uspakajające? Nagle wszystko powróciło, przypomniałam sobie wszystko... Nie wierze.. co we mnie wstąpiło?
-O kurwa, już pamiętam. Muszę go przeprosić, nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło i jeszcze ten wazon.-powiedziałam lekko załamana-Nattan, powiedz mi, to ja.. Ten wazon to moja sprawka..? Że pofrunął przez sale i się rozbił?
-Tak. To kolejna z twoich mocy, Kate.-odpowiedział-Potrafisz przenosić rzeczy, nie dotykając ich. Kate, wiesz o tym, że wszyscy widzieli jak używasz mocy. Na szczęście nie wiedzą, że to twoja zasługa. Jesteś naprawdę silna, i z każdym dniem robisz się silniejsza, musimy jak najszybciej Cię stąd wydostać. Daj mi tydzień i wszystko ci wytłumaczę.. co i jak. Jak tylko się stąd wydostaniemy, dowiesz się wszystkiego.
-To powiedz mi jedno, kiedy się stąd wydostaniemy? Hmm..? Za miesiąc, może dwa? Czy za rok? Nie chce tak długo czekać, dlaczego mi nie powiesz teraz.. Kim jestem, Nattan? Dlaczego ciągle unikasz tego tematu?-zapytałam-Ja tak dalej nie mogę żyć.. Nie wiem kim lub czym jestem, to mnie rozpieprza od środka.. Nie wiem do czego jestem zdolna, jakie jeszcze będę miała moce? Dlaczego akurat mnie to spotkało? Jakby nie ten piekielny dar, nic by się takiego nie wydarzyło.-powoli tracę kontrolę, drugi raz tego dnia.
Co się, do kurwy, ze mną dzieje?
-Tylko spokojnie, Kate, oddychaj, nie możesz się dać zwariować..
-Nattan, jestem w psychiatryku.. Jak mam się nie dać zwariować?-zapytałam-Powiedz mi, moje oczy są czarne, no nie?
-Tak. Dlatego musisz się uspokoić.-jak mi powiedział, tak zrobiłam.
Wzięłam głęboki wdech kilka razy, po czym policzyłam do 10, już bardziej spokojna zamrugałam kilka razy.
-No, już jest okey. A teraz mnie posłuchaj, wydostanę Cię stąd jak najszybciej. I obiecuje Ci, gdy tylko znajdziemy jakąś kryjówkę, wszystko powiem, odpowiem na każde twoje pytanie, tylko daj mi trochę czasu, okey? Zaufaj mi.. czy ja Cię kiedykolwiek zawiodłem?
-Nie, nie zawiodłeś. Ufam ci, Natt, nie zepsuj tego. A teraz wybacz, muszę przeprosić Louisa.-powiedziałam, i z zamiarem wyjścia, udałam się do drzwi prowadzących na korytarz.
-Prosiłem Cię, żebyś się do niego nie zbliżała-usłyszałam głos Nattan'a-To przez niego to wszystko się dzisiaj stało.
spuścił wzrok na swoją porcje posiłku
-To on do mnie podszedł, mówiłam mu, żeby trzymał się ode mnie z daleka, lecz widzisz, że to nie skutkuje.-odpowiedziałam-Ale muszę go przeprosić za to, że się na Niego dzisiaj rzuciłam, powiem mu, żeby się do mnie nie zbliżał, choć na pewno tego nie zrobi po tym co się stało... Nie zabronisz mi go przecież tylko przeprosić? Jestem już pełnoletnia i mogę decydować o sobie, więc teraz Cie przepraszam, ale idę na stołówkę - pewnie właśnie teraz tam będzie, ponieważ jest pora lunchu.
Wyszłam i udałam się w stronę stołówki. Weszłam i wzrok wszystkich obecnych skierował się na mnie, strażnicy stanęli w gotowości,
gdybym znowu coś odpierdzieliła. Rozejrzałam się po sali, zobaczyłam Go siedzącego w stoliku pod ścianą. Gdy tylko zorientował się, że na Niego patrzę, spuścił wzrok na swoja porcje posiłku.
Zaczął się nim bawić, byle tylko nie patrzeć mi w oczy. Ruszyłam w Jego stronę.


~~♥~~ 
 Jestem z 3 rozdziałem, znowu przed czasem. Chyba jednak nie będę wyznaczać terminów pojawienia się rozdziałów. W każdym tygodniu pojawi się jeden rozdział.. I tyle. Dziękuję Wam za naprawdę miłe komentarze, nawet nie wiecie jak motywują. Naprawdę nie sadziłam, że będzie takie zainteresowanie, naprawdę jestem zadziwiona. Rozdział dedykuje mojej najlepsze Beacie,  gdyż, iż, ponieważ jest jedna z pierwszych osób, które zaczęły czytać "If I Could Fly''. A teraz wracając do rozdziału..  Jak myślicie, co się dalej stanie? Czy Louis da spokój Kate? Czy znowu ją zdenerwuje? Kim naprawdę jest Kate?  Wszystkiego dowiecie się czytając kolejne rozdziały "If I Could Fly".
Komentujcie dalej, nawet nie wiecie jak to motywuje.

Pozdrawiam
Nikt Ważny
Już wiecie o kogo chodzi, więc nie muszę się podpisywać imieniem :P

6 komentarzy:

  1. To było :o wow! Rozdział genialny :D Kate sie rzuciła na Louis'a? Pogieło tą babe?! Mam nadzieje, że sie pogodzą i takie tam :3 Uwielbiam <33333 <333 Czekam na next'a z niecierpliwością <3333 <333333 Życze dużo weny i śle buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zapraszam na next'a myślę, że pojawi się do 5 dni. :D I Bardzo dziękuje za czytanie i komentowanie bloga :)

      Usuń
  2. OMG... zakochałam się w tym opowiadaniu. Ale... czemu Niall jest postacią drugoplanową pytam się?! ^^ Bez tego niedociągnięcia... WOW!!!! Dziękuję za dedyk <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah ty i ten twój Niall.
      Jest postacią drugoplanową gdyż, iż, ponieważ pojawi się później, ale nie martw się zostanie do końca :*

      Usuń
  3. O szlak! Ona się na niego rzuciła! Nieee no dajcie mi coś ciężkiego! Grrr jak ona mogła!
    No to się porobiło. Jeśli Lou spuścił wzrok czyli na pewno wdział jej oczy cholera!
    Co teraz będzie! Co teraz będzie?!
    Lou nie da jej spokoju. Ale w takim razie omg jeśli ona znowu go uderzy! Nie!
    Lecę czytać dalej bo nie wyrobię!
    Kocham :*
    Buziaki :*
    A.

    http://show-me-reality-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń